Wiecie doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że bardzo dawno nic tu nie dodawałyśmy ale to dłuższa historia... nie wiemy czy ktoś to przeczyta jednak byłoby miło i gdyby znalazł się jeszcze ktoś kto by zechciał zostawić komentarz z opinią byłoby naprawdę super... :D
Chciałyśmy wam jeszcze pożyczyć super SYLWESTRA i szampańskiej zabawy!!!!
Mam nadzieję, że się wam spodoba...bo spędziłam nad nim sporo czasu podsumowując jest to 20 stron w Wordzie i ponad 6 500 słów. Miłego czytania...
S.I.A
Leah
Wracając do Londynu byłam bardzo zadowolona z wyjazdu,
miałyśmy czas, żeby odpocząć i przemyśleć kilka swoich spraw. Podróż była
trochę męcząca, ale cóż z tym trzeba się liczyć udając się na wypoczynek.
Muszę się wam także przyznać, że zdążyłam się też opalić z
resztą Lexii też. Obie uznałyśmy, że bardzo potrzebny nam był ten wyjazd. Było
cudownie.... śliczne widoki, cudowna pogoda, świetne towarzystwo, spokój od
bandy Zayna no po prostu żyć nie umierać... :) nie
no muszę wam powiedzieć, że nie obyło się oczywiście bez kilku kontuzji.
Jednak spokojnie wszyscy żyją i mniej więcej w jednym
kawałku dotarli na miejsce, zauważyłam także, że zbliżyłyśmy się jeszcze
bardziej z naszymi zwariowanymi sąsiadami. Ich nie da się opanować, jedynie
ewentualnie można spróbować im zaaplikować tabletki uspokajające... a właśnie
a’propos chłopaków .
- I jak my to wniesiemy przecież to jest cholernie ciężkie-
zastanawiała się Lexii gdy już prawie podjeżdżałam pod miejsce naszego zamieszkania
- Oj nie przesadzaj damy jakoś radę zresztą jak zawsze .., może zjawi
się książę na białym rumaku i nas uratuje- no tak ale czegoś tu brakuje nie uważacie? A
raczej kogoś.. niestety musiałyśmy sobie radzić same bo chłopaki wysiedli
wcześniej i pognali załatwić jakąś nie cierpiącą zwłoki sprawę, wprost genialnie
jakby tego było mało musiałyśmy jeszcze poradzić sobie z ich bagażami no ale co
zrobić jednak ciekawsza jest dalsza część dnia. Jak myślicie zjawi się ten
książę czy nie?
|
tak drogie panie i panowie to nas właśnie czekało |
Tymczasem nie zgadniecie co, a w zasadzie to kto nas zastał
kiedy już dotarłyśmy na miejsce i próbowałyśmy wytachać nasze walizki z
samochodu. Zaskoczenie było gigantyczne co oni tu w ogóle robią? I zasadnicze
pytanie ile już tu siedzą? Przyznam
szczerze, że zrobiło mi się miło że ktoś na nas czekał jednak nurtowało mnie
jedno pytanko, na które odpowiedz znała tylko jedna osoba mianowicie Lexii
- Lex kochanie możesz mi wyjaśnić skąd oni wiedzieli, że właśnie dziś wracamy i
akurat o tej godzinie- szepnęłam jej na ucho
- Na mnie nie patrz jestem tak samo zszokowana jak ty-
odparła dość wystraszona ale miałam wrażenie, że jednak nie mówi całej prawdy
- Doprawdy? Alexia
proszę cie nie denerwuj mnie wystarczy już że jestem zmęczona
- Oj no dobra może coś tam napomknęłam Niallowi
- Coś tam? – popatrzyłam na nią pustym wzrokiem – Właściwie
to kiedy ty mu to powiedziałaś?- dziewczyna już otwierała usta żeby coś
powiedzieć ale jej przerwałam- Czekaj
czekaj czy to nie było przypadkiem wtedy kiedy zniknęłaś na dobrą godzinę i
chłopaki cie szukali? – padło kolejne pytanie z moich ust
Lex lekko przytaknęła głową i zarumieniła się
- No to wszystko jasne, w sumie może to i lepiej może się do
czegoś w końcu przydadzą- przyjaciółka spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem
- Lee co masz ma myśli mówiąc że może się przydadzą?
- A nic takiego tylko zaniosą nam wszystkie bagaże a jak już
to zrobią to sobie grzecznie pojadą do siebie- mówiąc to przesłałam jej szeroki
uśmiech
- Aha no to zapowiada się ciekawy wieczór – szepnęła sama do
siebie jeszcze wtedy nie miałam pojęcia jak wielką racje miała Lexii
W zasadzie to trochę zdziwiło mnie, że była taka spokojna...
ostatnio jednak wspominała coś, że wszystko sobie dokładnie przemyślała i już
wie jak rozwiązać tą sytuację. No i w
zasadzie okazja idealna nie uważacie. Chłopaki patrzyli na nas zupełnie nie
wiedząc jak postąpić, w sumie to nic dziwnego skoro do tej pory tylko
szeptałyśmy coś między sobą
- Chłopie to był głupi pomysł ja ci mówiłem – szepnął
zdenerwowany blondyn do brata Alexii jednak dało się wszystko usłyszeć bez
większych przeszkód- dziewczyny ja przepraszam my się już zbieramy, możemy
nawet uznać, że nas tu wcale nie było
I już mieli się zbierać gdy powiedziałam udając zdziwienie,
że dopiero ich zauważyłam:
- Ooo hej chłopaki jak miło was znowu widzieć – odezwałam
się do nich a siostra Malika spojrzała się na mnie jak na idiotkę albo na
osobę, która właśnie dostała mocnego porażenia słonecznego reakcja Zayna i Nialla była podobna całkowicie ich
wmurowało chyba nie zupełnie takiej reakcji się spodziewali
- Leah czy ty przypadkiem nie przesadzasz z tą wylewnością
?– dało się usłyszeć zdziwiony głos Lex jednak zignorowałam jej pytanie
- Wiecie cudownie się składa, że tu jesteście – powiedziałam
podchodząc do nich... no to chyba jeszcze bardziej ich zszokowałam i teraz to
już zupełnie nie wiedzieli co powiedzieć- możemy liczyć na waszą pomoc?-
spytałam robiąc słodkie oczka
- Jasne nie ma problemu – pierwszy ocknął się Zayn
- O cudownie... Zayn mógłbyś?- spytałam podając mu pierwszą
walizkę
Zayn
Wow i pomyśleć, że jeszcze dwa tygodnie temu nawet Leah była
w stanie przegryźć mi aortę chociażby przy błahej sprawie a teraz... Niezła
zmiana ciekawe co tak na nie wpłynęło, jednak moja radość długo nie trwała
kiedy tylko weszliśmy na klatkę
usłyszałem głos przyjaciółki mojej siostry
- Nie ciesz się tak to, że poprosiłam was o pomoc wcale nie
oznacza, że już wszystko jest okej i na jak najlepszej drodze it’s just the
beginning of this story...
- Zawsze jednak coś od czegoś trzeba zacząć, a w zasadzie to
jest jeszcze coś chciałem ci podziękować
- Mi?? Za co niby??- zapytała ze zdziwionym wyrazem twarzy
- Za to że zajęłaś się moją siostrą kiedy ja się świetnie
bawiłem, a ona cierpiała
- Zayn uwierz nie masz za co dziękować to jest moja
przyjaciółka, traktuje ją jak siostrę więc jak mogłabym postąpić inaczej
- Mimo wszystko dziękuje – mówiąc to odstawiłem walizkę i
rzuciłem się na jej drobne ciałko z uściskiem w zasadzie zdziwiłem się , że
mnie nie odepchnęła ale chyba po prostu była już bardzo zmęczona. Staliśmy tak
kilka dobrych chwil gdy nagle usłyszeliśmy nieźle wkurzony głos Alex
- Leah do cholery co to ma znaczyć zostawiłam cię z nim
tylko na chwile, a co z Jake’iem?- zwróciła się do przyjaciółki a ostatnimi
słowami trochę mnie wybiła z rytmu przez co stałem jak słup soli z rozdziawioną
buzią i szeroko otwartymi oczami- a ty co sobie myślisz ? – tym razem było to
do mnie
Już chciała zacząć dalej lecz Lee była szybsza i jej
przerwała
- Ali uspokój się
- No chyba nie, ja... nie no to do mnie w ogóle nie dociera
Niall czy ty widziałeś to co ja czy ja mam już omamy?! – jak się można łatwo
domyślić było to pytanie retoryczne- A może wy jesteście ze sobą?! – zapytała
całkiem poważnie
- Alexia opanuj się nikt tu z nikim nie jest uwierz, że
gdyby było coś na rzeczy dowiedziałabyś się o tym pierwsza
- To co to wszystko było tylko nie mów mi, że nagły przypływ
emocji bo nie uwierzę
- Zayn może wyjaśnisz siostrze a nie stoisz jak słup soli –
zwróciła się do mnie stojąca obok mnie dziewczyna
- Lexii to naprawdę nie było to na co wyglądało ja
przyrzekam- wydukałem łamiącym się głosem
- O masz... Chryste faceci są jednak palantami oni kiedyś
naprawdę zginą bez nas- szepnęła do siebie Lee- lekcja pierwsza nigdy nie
zaczynaj takimi słowami bo żadna kobieta ci nie uwierzy, a teraz przejdź do
konkretów
Nie wiedziałem jak mam tą sytuację ubrać w słowa więc się
jąkałem, a wyczekujący i wkurzony wzrok mojej siostry wcale nie pomagał
- Ja... Lex ja jej tylko ...., tylko jej dziękowałem-wydukałem ale moja
odpowiedzi spowodowała tylko szersze otworzenie oczu przez Alexię
- Czekaj bo chyba źle usłyszałam ty jej dziękowałeś tak? –
skinąłem delikatnie głową no i nastąpił kolejny wybuch- a można wiedzieć za co
do cholery?
- Za to że opiekowała się tobą, wycierała twoje łzy i
pocieszała kiedy ja byłem największym palantem na tej planecie- odparłem ze
zbolałą miną czym chyba ją zdziwiłem
Leah
Musiałam jakoś interweniować inaczej stalibyśmy tak do jutra
- Dobra dzieciaki koniec tego.. poplotkujecie sobie kiedy
indziej a jak na razie trzeba sie zająć walizkami same się nie wniosą no nie ?
– bakcyla podchwycił Niall i od razu ruszył dalej
Kiedy udało nam się już wszystko ogarnąć i wszystkie nasze
rzeczy trafiły do nas, a rzeczy chłopaków do nich do pokojów, wreszcie mogliśmy
odpocząć. Jednak chłopaki postanowili się zbierać chyba nie chcieli nadużywać
cierpliwości Lexii. Musze przyznać, że było mi szkoda Zayna... Lex przesadziła
naskakując na nas przecież nic złego nie zrobiliśmy, a zachowywała się jakby co najmniej
przyłapała nas na całowaniu się bądź w łóżku. Też tak uważacie czy to moje
rozumowanie szwankuje?
Wracając do chłopaków Zayn był nieobecny i smutny, Niall
starał się zarówno podnieść na duchu przyjaciela jak i nie wkurzać dodatkowo Lexii
oraz przy okazji wywołać uśmiech na jej twarzy ... musicie uwierzyć na słowo nie
łatwo połączyć te czynności.
Po ich wyjściu postanowiłam sobie coś wyjaśnić z Alexią,
weszłam do niej do pokoju i zaczęłam
- Możemy pogadać
- Jasne siadaj- odparła jakby nigdy nic ale ja już
wiedziałam że jest to cisza przed burzą
- Możesz mi wyjaśnić o co ci chodziło bo nie bardzo rozumiem
tą całą sytuacje
- Nie mam pojęcia o czym mówisz- starała się nie udolnie
wymigać
- Lex nie graj głupiej doskonale wiesz co mam na myśli-
zaczynała mnie coraz bardziej wkurzać zwykle się nie kłócimy a jeśli już to o
zwykłe bzdety i to sporadycznie ale tym razem po prostu już miałam dość
rozumiem że Zayn ją zranił ale to wcale nie oznacz że ma się wyżywać na
wszystkich wkoło
- No nie mów mi, że będziesz go teraz bronić
- Aha czyli jednak była to tylko chwilowa amnezja i już ci
pamięć powróciła, a teraz wyobraź sobie, że nie mam zamiaru go bronić bo on nic
złego w tym przypadku nie zrobił
- No pięknie i jeszcze teraz ty przeciw mnie.. nie no
genialnie a już myślałam że wszystko jest ok, że nareszcie zaczęło się wszystko
układać, a tu dupa od nowa to samo tylko z jednym małym wyjątkiem teraz nawet
ty się ode mnie odwracasz
- Słucham? Lexii słyszysz siebie? Wiesz chyba powinnaś się
położyć i przemyśleć słowa, które wypowiedziałaś bo daleko na tym wózku nie
zajedziesz
Powiedziawszy to postanowiłam wyjść z domu, nie mogłam tam
już usiedzieć. Oczywiście, że kocham moją przyjaciółkę ale tym razem po prostu
przegięła... nie mam pojęcia co w nią wstąpiło chyba zbyt dużo wrażeń jak na
jeden dzień. Zmęczona udałam się do parku i usiadłam na pierwszej lepszej
ławce.. minęło może jakieś 20 minut kiedy dosiadł się do mnie jakiś chłopak
Na początku nie zwróciłam na niego najmniejszej uwagi dopóki
nie usłyszałam jak pociąga nosem, kiedy odwróciłam głowę spostrzegłam twarz
Zayna przynajmniej tak mi się wydawało
- Zayn?- spytałam chcąc się upewnić wtedy chłopak spojrzał
na mnie i kiedy zdał sobie sprawę z tego, że to ja po prostu się przytulił, a
ja po raz kolejny nie miałam serca go odepchnąć. Może nie jest święty ale
jednego jestem pewna dziś to Alexia stanowczo przegięła
- Hej no nie płacz proszę cie nie warto marnować łez
zobaczysz jeszcze wszystko się jakoś ułoży- starałam się go pocieszyć choć w
tym momencie sama nie wiedziałam czy wierze w słowa wypowiadane przeze mnie
- Lee ja nie mam siły nie wiem jak do niej dotrzeć, a przeze
mnie jeszcze ty się z nią posprzeczałaś
- Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy- nie chciałam go
jeszcze bardziej dobijać w końcu leżącego się nie kopie
- Błagam cie chociaż ty mnie nie oszukuj przecież wiem, że
nie przyszłaś sobie tutaj po ciemku tylko po to żeby posiedzieć na ławce i
dostać zapalenia płuc
- Ok masz mnie ściemniałam
Przez chwilę milczeliśmy kiedy chłopak postanowił zabrać
głos
Zayn
Było mi tak dobrze siedząc z Leah na tej ławce fakt może
było już późno, ciemno i zimno ale mi to nie przeszkadzało jednak spostrzegłem,
że Lee drży z zimna w sumie nic dziwnego miała no sobie tylko jakąś cienką
bluzkę. Zdjąłem z siebie bluzę i założyłem ją na dziewczynę za co podziękowała
- Wiesz kiedy byłem młodszy siadałem z Lexii tak jak z tobą
teraz i obserwowaliśmy gwiazdy... cudowne uczucie przypomnieć sobie tamte czasy
kiedy jeszcze wszystko było jak należy o nic nie musiałem się martwić, a przede
wszystkim moja własna siostra mnie nie nienawidziła
- Zayn to nieprawda... to nie jest tak, że ona cie
nienawidzi ona po prostu się zagubiła, zboczyła ze ścieżki i nie potrafi jej
odnaleźć z na nowo
- Nieźle ubrane w słowa – uśmiechnąłem się do niej
- No widzisz wiesz tego samego nie można powiedzieć o twojej
wypowiedzi na schodach- powiedziała ze śmiechem
- Ej nie śmiej się po prostu byłem zestresowany i nie
wiedziałem jak ująć w słowa tę sytuację żeby Lex sie nie darła- zdenerwowałem
się trochę
- Oj przestań Zayn to było całkiem słodkie...
- Słodkie mówisz?
- Nom
Wiecie co chyba w tym momencie coś do mnie dotarło, mam
wrażenie, że sam przed sobą próbowałem to ukryć ale teraz coś we mnie pękło i
wiedziałem, że nastąpiła pora żeby działać. Pewnie zastanawiacie się co mi
znowu odbiło... dobre pytanie ale wszystko w swoim czasie w końcu się dowiecie,
na razie mam do was tylko prośbę trzymajcie za mnie kciuki...
- Lee choć do mnie do domu jest już zimno,a mój dom jest
niedaleko
- W zasadzie to czemu nie... pewnie chłopaki się zdziwią na
mój widok- odparła z uśmiechem
Jej jaki ona ma cudowny uśmiech czemu ja tego wcześniej nie
zauważyłem, a no tak odpowiedz jest prostsza niż się mogłoby wydawać do tej pory
ona się przy mnie nie uśmiechała, a głównie opieprzała. Po przemyśleniach
wstałem uwalniając dziewczynę z uścisku, ludzie mogliby pomyśleć, że jesteśmy
parą w sumie nie zdziwiłbym się bo siedzieliśmy w takiej pozycji chyba z pół
godziny. No ale, to co w drogę...
Jake
Boże ja naprawdę niedługo zwariuje nic na dłuższą metę nie
może być po mojej myśli... jak nie Alexia, która gubiła się na wyjeździe co 5
minut to teraz to. A już miałem nadzieje, że po wyjeździe będzie choć odrobina
spokoju ale nie no bo po co, najlepiej nabawić mnie palpitacji serca no nie?
Ledwo zdążyliśmy z chłopakami wejść do mieszkania, a zaraz
wpadła cała roztrzęsiona Lex. Nie mogliśmy jej uspokoić, a ona w tym stanie nie
mogła wydusić co się stało... spróbujcie wyobrazić sobie nasze przerażenie...
macie? Nie miłe uczucie co?
- Lexii błagam uspokój się nie jesteśmy w stanie ci pomóc dopóki
nie będziemy wiedzieć co się stało- mówił najbardziej z nas wszystkich
opanowany Tony gładząc dziewczynę po plecach, a ja zaczynałem już układać
najczarniejsze scenariusze
- Lee..- wyjąkała imię przyjaciółki a mi od razu podskoczyło
ciśnienie
- Co z nią? Co się stało? Lexii powiedz coś do cholery-
zaczynałem już poważnie panikować
- Ona wyszła jakieś 3 godziny temu i jeszcze nie wróciła
- Ojej Ali nie panikuj przecież ona tak czasem ma i wychodzi
się przespacerować
- Masz racje Chris ale tym razem my.... my się pokłóciłyśmy
i to dość mocno- mówiła szlochając- martwię się to wszystko przeze mnie to moja
wina, dodatkowo nie mam z nią żadnego kontaktu bo zostawiła komórkę w domu
No to pięknie... i co tu teraz robić przecież nie będę się
darł na Alexie i tak jest już wystarczająco przestraszona.
- Słuchajcie ja idę jej poszukać może jest gdzieś w parku
- Idę z tobą- rzucili w tym samym czasie chłopaki
- Nie Chris ty lepiej zajmij się Lex, a ty Tony zostań w
domu na wszelki wypadek jakby się miała zjawić
- To chociaż weź jej coś ciepłego do ubrania bo wybiegła w
samej bluzce
I jeszcze lepiej... przecież ona dostanie zapalenia płuc na
podwórku piździ jak cholera a ona w samej bluzeczce... genialnie
3 godziny
później...
Czas mija a jej nigdzie nie ma. Przeszedłem już wszystkie
możliwe miejsca wzdłuż i w szerz po kilka razy, dzwoniłem też już kilkakrotnie
do Tonego upewnić się czy przypadkiem nie wróciła ale niestety nie. Zupełnie
jakby się zapadła pod ziemię, jak kamień w wodę.
Zaczynałem już tracić zdrowe zmysły... jest grubo po 1 w
nocy a po Leah ani widu ani słychu. Nic tu po mnie muszę wrócić do domu...
Leah
Po pewnym czasie postanowiłam jednak w końcu wrócić do domu.
Wiedziałam, że wszyscy już wariują z nerwów. Lecz Zayn się uparł i powiedział,
że w życiu nie pójści mnie o tej porze samej więc postanowił mnie podwieźć. Za
co serdecznie mu podziękowałam i szybko zniknęłam na kletce
Jednak nie chciałam wracać do mieszkania wciąż byłam zła na
Lexii chociaż już mi powoli przechodziło dlatego postanowiłam zapukać do
chłopców. Drzwi otworzył mi blady jak ściana Jake, a następnie rzucił się na
mnie z żelaznym uściskiem... swoją drogą co oni dziś mają z tą czułością
- MATKO BOSKA !!! Leah gdzieś ty była tak się o ciebie
martwiłem... z resztą co ja gadam wszyscy się martwiliśmy trzeba zadzwonić do
Lex...- darł się jak najęty czym tylko przywołał chłopaków
- Hej miło was znowu widzieć mogłabym wejść?
- Jasne wchodź co to w ogóle za pytanie- odparł Chris
- Co z Lexii? – spytałam na wstępie
- Śpi niedawno usnęła
Widząc co zamierza zrobić Jake przerwałam mu
- Jake nie dzwoń
- Ale jak to -odparł zmieszany
- Lexii dopiero usnęła nie potrzeba jej budzić jutro z
samego rana się z nią zobaczymy
- Jak chcesz...
- W zasadzie to dobry pomysł dziewczyna była wyczerpana
niech się lepiej wyśpi- poparł mnie Chris
Po wcześniejszym wyjaśnieniu chłopakom całej sytuacji
mogliśmy się wreszcie położyć spać, no tak i tu się zaczyna kolejny problem...
gdzie ja mam niby się położyć jednak wyprzedził moje obawy Jake
- Leah ty położysz się u mnie a ja będę spał na podłodze
- Co nie ma w ogóle takiej opcji- zaprzeczyłam od razu
- Lee serio nic mi się nie stanie
- Ale ja się nie zgadzam w końcu to jest twój pokój i twoje
łóżko z resztą już kiedyś spaliśmy w
jednym łóżku, a w zasadzie to potrzebuje się dziś do kogoś przytulić... -
odparłam nieśmiało- chyba za dużo emocji jak na jeden dzień
- Mówisz serio?- spytał nie dowierzając
- Jak najbardziej o ile to nie problem
-No coś ty czekaj już ci daje jakąś koszulkę
Po szybkim prysznicu przebrałam się w T-shirt chłopaka, a
zaraz po mnie do pokoju wkroczył właściciel koszulki w samych bokserkach
- Mam nadzieje że nie przeszkadza ci mój strój
- Chyba raczej jego brak- zaśmiałam się- ale nie jest spoko
ja sama też raczej nie jestem kompletnie odziana
- Przepraszam ale nie posiadam pidżamy ani damskiej ani
męskiej... muszę przyznać, że do twarzy ci w tej koszulce- powiedział Jake na
co się zaczerwieniłam po raz kolejny dzisiaj
|
nasze piżamki :P |
|
Po krótkiej wymianie zdań wreszcie ułożyłam się w łóżku
wtulając w Jake’ a... muszę przyznać całkiem miłe uczucie, chyba potrzebuje
kogoś takiego... chyba właśnie nadszedł ten czas żeby nareszcie się przełamać w
końcu od ostatniego związku minęło już trochę czasu...
Tony
Na zegarku 7.00 a ktoś próbuje się do nas dobić jak mniemam
to Alexia, zwlokłem swoje zwłoki i poszedłem sprawdzić. Oczywiście przeczucie
mnie nie myliło... normalnie jak bym miał deja vu po raz kolejny rozhisteryzowana
Lex. Zaraz koło mnie zmaterializował się Chris brakowało tylko Jake’ a swoją
drogą właśnie gdzie on jest?
- Chłopaki jej nie ma nie wróciła na noc- płakała dziewczyna
- Alexia spokojnie Leah wróciła
- Jak mogła wrócić skoro jej nie ma- wrzasnęła- przecież nie
bawiłaby się ze mną w chowanego- ciągnęła
- Ciszej bo ją obudzisz przecież mówię ci, że jest
- I nic mi nie powiedzieliście przecież ja odchodzę od
zmysłów, a wy co w kulki sobie lecicie?
- Nie to Lee prosiła żeby nie dzwonić bo dopiero usnęłaś
- Ja muszę ją zobaczyć... sprawdzić czy wszystko jest okej
- Nie ma sprawy tylko trzeba ją znaleźć
- Chris żartujesz tak? Przecież mówiłeś, że jest u was
- No bo tak jest tylko nie wiem gdzie śpi chociaż...
I pomaszerował do pokoju Jake’a , spróbujcie wyobrazić sobie
nasze zdziwienie gdy otworzyliśmy drzwi. Widok który zastaliśmy nas zatkał
- A widzisz mówiłem, że nic jej nie jest- rzucił dumny z
siebie Chris po chwili od odkrycia naszego znaleziska
- No tak, a tak z czystej ciekawości czy ja dobrze widzę oni
się do siebie przytulają- zapytałem na co pokiwali głowami- I w dodatku Jake
jest prawie goły a Leah ma na sobie jego koszulkę- ponownie potwierdzili
- Aha dobra chodźmy stąd niech się wyśpią ta noc była długa
i męcząca Lee wróciła dopiero po 3 nad ranem i w dodatku nie wiadomo co oni tu jeszcze wyprawiali
I wyszliśmy do kuchni żeby napić się kawy na rozbudzenie
Jake
Pierwsze co zobaczyłem po otworzeniu oczu to uśmiechnięta twarz
Lee była taka spokojna. Szczerze taki widok mógłby mnie zastawać codziennie.
Leżałem i przyglądałem się jej wtulonej
we mnie do czasu gdy nie otworzyła oczu
- Dzień dobry jak się spało
- Cudownie muszę przyznać że wygodny jesteś, jak miś i w dodatku taki cieplutki i mięciutki :D
- A
dziękuje- zaśmiałem się
Po tym gdy wyszliśmy z pokoju jak się można domyślać były
uściski, przeprosiny i zapewnienia, że nigdy więcej coś takiego nie będzie
miało miejsca. Dziewczyny posiedziały u nas jeszcze kilka godzin i poszły do
siebie
Leah
A tymczasem przechodząc do teraźniejszości więc pierwszym co
zrobiłyśmy po wejściu do mieszkania to udanie się do kuchni, żeby się napić
kolejnym elementem było dociągnięcie walizek do pokojów i rozpakowanie ich w
końcu nie mogą tak stać całej wieczności. Przypomniały mi się wtedy chwile
kiedy rozpakowywałyśmy bagaże po przeprowadzce.
Przyznaję się szczerze i bez bicia, że nie lubię się
rozpakowywać, ale jeszcze bardziej pakować. Po męczarni jaką przeszłam
postanowiłam pójść do Lexii i sprawdzić jak jej idzie. Jednak nie dotarłam do
jej pokoju bo zastałam ją w kuchni pichcącą jakieś amciu.
Alexia jak to Alexia łakomczuch długo nie jest w stanie
wytrzymać bez jedzenia swoją drogą świetnie by pasowała do Nialla on też non
stop coś wpiernicza, ale to już ona musi sama do tego dojść, że idealnie do
niego pasuje... no może troszeczkę jej pomogę... tylko troszeczkę.... no dobra
muszę temu tępakowi uświadomić, że są dla siebie stworzeni. Przecież ja doskonale widzę jak on na nią
patrzy, a ona na niego, ale nie chcą się do tego przyznać. Musze obmyślić jakiś
genialny plan.... już mam!!!!
I w tym momencie wyrwał mnie z przemyśleń głos Lexii:
- Nad czym tak zawzięcie myślisz co?
- A nic tak po prostu się zastanawiam co by było gdyby..
- Gdyby co??
- Gdyby nico coś ty taka ciekawska... dowiesz się w swoim
czasie- kiedy to mówiłam na moją twarz wtargnął podstępny uśmiech
- Lee ja się zaczynam ciebie poważnie bać
- Nie ma takiego powodu
- Żądam żebyś mi na ten tychmiast powiedziała coś ty znowu
wymyśliła
- Nie ma mowy- po wypowiedzeniu tego zdania pokazałam jej
język
- Leah Walker!!!- wrzasnęła na całe gardło
- Z tego co wiem to tak się właśnie nazywam, a swoją drogą
głosik to ty jednak masz... tak sobie myślę, że zaraz przybiegną chłopcy
sprawdzić co się dzieje...o właśnie o wilku mowa to jak ty pójdziesz otworzyć
drzwi czy ja???
- Nie denerwuj mnie tylko idź otworzyć te drzwi
- I tak wiem, że mnie kochasz
- I dzięki temu masz szczęście inaczej bym cie już dawno
udusiła- kiedy Lexii to mówiła ja już otwierałam drzwi no i tu się zaczyna
dalsza część historii
Jake
W pewnym momencie kiedy rozpakowywałem torbę usłyszałem
krzyk z mieszkania naszych sąsiadek wpadłem do kuchni gdzie byli już chłopaki
- Słyszeliście to co ja – zapytał poddenerwowany Tony
- Jezus maria co tam się dzieje przecież dopiero co od nas
zdążyły wyjść – odpowiedział równie mocno zdenerwowany co ja Chris
- Chłopaki nie ma na co czekać trzeba sprawdzić co się stało
Wypadliśmy na klatkę schodową mało się przy tym nie
zabijając o własne nogi i dopadliśmy do drzwi
energicznie w nie pukając. Za
tym, że jest wszystko ok nie przemawiało to, że zrobiło się strasznie cicho i
dziewczyny nie otwierały przez dłuższą chwile i jak na złość jeszcze drzwi były
zamknięte...
- Nie no ja kiedyś przy nich zwariu....- no i otworzyły się
drzwi tyle, że to co wtedy usłyszałem wcale mnie nie uspokoiło
Moje oczy zrobiły się wielkie niczym pięciozłotówki, a z
twarzy wcale nie zniknęło przerażenie
- O hej chłopaki i jak tam już rozpakowani? Co wy tacy
zdyszani?- zapytała jak zwykle uśmiechnięta od ucha do ucha Leah tylko jedno
mnie zastanowiło JAK ONA DO CHOLERY MOŻE BYĆ TAK
SPOKOJNA? Ja się pytam
- Lee serio?... zamierzasz teraz prowadzić rozmowę na ten temat? Z tego co
słyszę u was ciepła rodzinna atmosfera- rzucił Tony z sarkazmem
- No dobra jak się domyślam wcale nie sprowadza Was tu chęć
pogadania czy coś
- Bardziej nas tu sprowadza COŚ- wtrącił Chris
- Wchodźcie przecież nie będziemy stać na korytarzu
- A powiesz nam co się tu do jasnej anielki stało?
- Nic takiego Lexii tylko ćwiczyła głosik... wiecie taka
przymiarka przed tym jak wrzaśnie na Zayna
- Słyszałam to Leah- usłyszeliśmy z kuchni współlokatorkę
wcześniej wymienionej
- Oj dobra dobra już się tak nie denerwuj bo zmarszczek
dostaniesz
- Boże jak wy się kochacie- nie mogłem sobie tego darować
- Ej to ona mi groziła śmiercią- wtrąciła Leah
- Nie śmiercią tylko uduszeniem- odpowiedziała jej Alexia
- A uduszenie to co to jest twoim zdaniem ty głąbie
- Ej nie musisz być taka wredna
No i weź tu człowieku z nimi wytrzymaj.... pewnie jeszcze
długo by się tak licytowały gdybym nie zmienił tematu
- Ok to może któraś z was powie mi co tak ładnie pachnie
- Otóż jest to nasza kolacja w końcu muszę ją jakoś dożywić
znając ją od wczorajszej kłótni nic nie jadła -
głos ponownie zabrała Lexii
wskazując na naszego obżarciucha...mam nadzieje, że czujecie sarkazm.
Jeszcze chwile po tym pogadaliśmy oczywiście nie obyło się
bez docinek a’propos tego, że nie umiem gotować, a chciałem tym co stworze
żywić, a w zasadzie jak to chłopaki ujęli stopniowo truć Leah... jednak życie
jest brutalne chciałem dobrze to teraz będą mi to wypominać do śmierci, no ale
mniejsza o to.
Niedługo po tym
zebraliśmy się do domu.
Leah
Już otwierałam usta, żeby coś powiedzieć jednak Lexii mnie
wyprzedziła
- Tylko nie mów, a nie mówiłam
- Ok w takim razie dobranoc i mam nadzieje do zobaczenia jutro
- Czemu masz nadzieje do zobaczenia jutro?
- Bo zawsze jest opcja, że mnie udusisz w nocy przez sen-
odparłam z grymasem na twarzy
- Ej jak możesz ranisz... przecież wiesz, że bym tego nie
zrobiła
- Wiem wiem wolałabyś jak bym jednak była świadoma tego co
się dzieje- i w odpowiednim momencie zdążyłam się schylić inaczej oberwałabym
butem
Następnie poszłam do pokoju ogarnąć się do snu, wiecie
prysznic i takie tam... no tak wszystko byłoby ok gdybym ja jeszcze tylko
wiedziała gdzie posiałam piżamę... O
jest znalazłam w sumie jak ja ją tam
wcisnęłam... mniejsza o to
W środku nocy obudził mnie dzwoniący telefon, na ślepo po
ciemaku znalazłam komórkę i zaspana odebrałam .... niestety nie wiele
zrozumiałam bo osoba, z którą rozmawiałam mówiła strasznie niewyraźnie, ale
chwila czy to no nie to nie możliwe przytoczę wam fragment, który zrozumiałam
- cześć piękna co tam u ciebie?
- przepraszam z kim rozmawiam- odpowiedziałam mocno zaspana
- no jak to z kim nie mów, że mnie nie poznajesz
- no chyba niekoniecznie
- no ok to odświeżę ci pamięć pograjmy w zgadywankę- już
chciał kontynuować ale mu przerwałam
- w środku nocy? Nie wiem co jest dla ciebie normalne, ale
ja wole spać- i trzasnęłam słuchawką
To było strasznie dziwne ale nie zamierzam się tym
przejmować pewnie ktoś robił sobie głupie żarty... a może jednak... nie nie to nie możliwe... to na pewno nie on i ma się czym przejmować
Następny dzień zapowiadał się świetnie bo miałyśmy jeszcze
ostatni dzień wolnego przed powrotem do pracy...w sumie muszę się przyznać, że
już pomału zaczynało mi brakować tych wariatów z pracy. No ale jeszcze tylko
jutro i do pracy rodacy. I ponownie oddałam się w krainę Morfeusza
Kiedy tylko wstałyśmy jakoś pół świadomie spytałam o
godzinę... no i odpowiedz zwaliła mnie z nóg dosłownie i w przenośni
- O cholera – zaczęłam panikować
- Co się stało?
- Zaraz spóźnię się do pracy mam niecałą godzinę, co z tego
że miałam na drugą zmianę ja potrafię zaspać nawet na nią
No więc jak łatwo można się domyślić nastąpił szał
przygotowań w tempie ekspresowym i tyle było mnie w domu... jednak zdążyłam
dopiero wyjść i już zadzwonił mój telefon
- Lee gdzieś ty polazła
- No jak to gdzie przecież mówiłam, że do pracy
- Wiesz nie wiem jak ty ale ja zaczęłam kojarzyć fakty i to
nie dziś idziemy do pracy tylko jutro ale jak już
wyszłaś to możesz wstąpić do
sklepu...- dalej jej już nie słuchałam
Jakiś czas później...
Kolejny miesiąc mijał spokojnie chłopaki z całym bandem
wyjechali w trasę, zaczęłyśmy chodzić na uczelnie poznałyśmy nowych ludzi między innymi Lolę, codziennie widywałyśmy
się też z Sarą i Miką. Chodziłyśmy sobie na zakupy w wolnym czasie trochę
imprezowałyśmy :D a
co w końcu jesteśmy młode. I w skrócie właśnie tak nam minęły dwa pierwsze
miesiące studiów... uwielbiam życie studentki
Przy pierwszym wolnym
Lexii postanowiła pojechać do Bratford odwiedzić rodziców i pozałatwiać jakieś
sprawy, a ja zostałam sama w domku ale nie ma tego złego co by na dobre nie
wyszło nareszcie odrobina ciszy i spokoju...
Czy ja właśnie powiedziałam ciszy i spokoju??? To nie przepraszam pomyłka miałam na myśli
kolejne nieoczekiwane przygody. One Direction kiedyś musieli przecież w końcu
wrócić do Londynu i na moje nieszczęście jak oni to ujęli Paul ma ich klucze od
domu a oni nie mają jak się dostać do środka... domyślacie się już jaki był
tego skutek?
- Cześć Zayn, cześć Liam, cześć Lou, cześć Harry, cześć
Niall... Niall?- spytałam niepewnie widząc jedynie
blond czuprynę wystającą nad
drzwiami od lodówki
- Cześć Lee- odparli wszyscy z wyjątkiem blondyna, który jednak zaraz dał o sobie znać
- O hej Leah świetnie gotujesz- odparł z pełną buzią
- Taa... ciesze się że ci smakuje tylko widzisz to nie ja
gotowałam, a Alexia i to był mój prowiant na czas jej wyjazdu- pod wpływem
moich słów chłopak coraz bardziej się peszył- ale nie spoko nie przejmuj się
jakoś dam sobie rade
- Widzisz kretynie mówiłem cie żebyś najpierw zapytał ale
nie no bo po cholerę lepiej zostawić dziewczynę bez jedzenia na kolejne dni-
uaktywnił się Liam
- Liam naprawdę nic się nie stało
- Jak to nic się nie stało przecież on wyżarł ci całą
lodówkę
- Zdarza się a tak bay the way kiedy przyjeżdża Paul?
- Za dwa tygodnie
- Za ile?! -wytrzeszczyłam oczy
- No dwa tygodnie... masz nas już dość?- odparł nieśmiało
Hazza
- No to pięknie... nie to nie o to chodzi tylko Lexii wraca
za półtora tygodnia
- Nie spokojnie jeśli to nie problem to zostalibyśmy jeszcze
dwa góra trzy dni
- A co później? Przecież nie wyrzucę was na bruk
Pewnie ciężko w to
uwierzyć ale oni wcale nie są tacy źli,starają się jak mogą żeby nie
przeszkadzać ... być może to dziwne ale przecież nie mogłam ich nie przyjąć, ja
tak po prostu nie potrafię ale boje się reakcji Lex na to że mieszkała u nas w
mieszkaniu piątka chłopaków których delikatnie mówiąc nie akceptuje chyba że
coś się ostatnio zmieniło
Wyobrażacie sobie mieszkanie z piątką chłopaków w jednym
mieszkaniu plus jeszcze trójka za ścianą? Tsaa...żyć nie umierać co? Szczerze mówiąc
to cała ósemka prześcigała się w pomysłach co by tu zrobić żebym się zbytnio
nie nudziła... jedno jest pewne na nudę narzekać nie mogłam
Najciekawiej jednak robiło się kiedy dzwoniła Alexia...
jakby wam to powiedzieć musiałam trochę obejść prawdę no może trochę bardziej
niż trochę nie mogłam przecież popsuć jej świetnego humoru a to by na pewno
nastąpiło gdybym powiedziała jej całą prawdę.
3 dni.. 2 załamania nerwowe...i 1
awarie później....
No więc
sprawy mają się tak czekajcie muszę się skupić bo dużo tego
- ·
Liam pojechał z Danielle do rodziny w Wolverhampton
oczywiście razem z Lokim
- ·
Louis zabrał Eleanor i ruszyli do Doncaster
- ·
Niall wyruszył samotnie ze swoim jedzonkiem do
Mullingar
- ·
Harry postanowił odwiedzić swoją mamę Anne i
siostrę Gemmę w Holmes Chapel
- ·
Olivia wyjechała ze swoim chłopakiem Mattem na
małe wakacje
- ·
Lily wybrała się do starszego brata, który
mieszka w Birmingham
- ·
Alice
nie wiedziała co ze sobą zrobić więc pojechała
do chłopaka mieszkającego w Gloucester
- ·
Tony
wypuścił się do swojego rodzinnego miasta Leicester w małe odwiedziny
- ·
Chris stwierdził że skoro wszyscy wyjeżdżają to
on też pojedzie do rodzinki zamieszkałej w Manchester
- ·
Mika
chciała wykorzystać przerwę i zwiedzić 3 miasta z koleżanką z roku mianowicie Sheffield,
Derby i Chester ( w zasadzie to nie wiem dlaczego akurat do tych ale to już jej
sprawa)
- ·
Lola
wraz ze swoim chłopakiem Andym ruszyli na wesele przyjaciół do Brighton
- ·
Sara
chciała zobaczyć się ze swoją przyjaciółką z Coventry
- ·
A Alexia
była w Bradford
|
A oto my z Alexią gdy mieszkałyśmy jeszcze w Bratford :D |
No to chyba było by tyle sporo tego do zapamiętania co?? pozostała
dwójka została ze mną w Londynie. Zayn został bo nie chciał denerwować Lexii, a
Jake stwierdził, że nie chce mu się tłuc na drugi koniec kraju. W zasadzie to
nie wiem co im tak nagle odbiło z tymi wyjazdami widać korzystają z wolnego...
Wiecie jak teraz wyglądał mój wolny dzień...?
Teraz nie mieszkałam z piątką chłopaków plus trójką za
ścianą teraz mieszkałam z dwójką bo Jake nie chciał być sam... i powiem wam że
chyba tęsknie za poprzednim układem. Mam nieodparte wrażenie, że oni cały czas
o coś rywalizują ale kiedy delikatnie
staram się wybadać teren i ich o to pytam rżną głupa że niby nie wiedzą o czym
mówię
-
A teraz przedstawie wam plan mojego dnia
-
Wstaje rano i ogarniam się, któryś z chłopaków
zwykle idzie do sklepu i przygotowuje śniadanie ( ja to jednak umiem się
ustawić)
-
Następnie po krótkim odpoczynku wychodzę do
pracy mając skromną nadzieje, że chłopaki się nie pozabijają oraz przy okazji
nie zdemolują domu i będę miała gdzie wrócić po pracy
-
Kiedy już przychodzę zmęczona oni wpadają na
coraz to lepsze pomysły i mnie gdzieś wyciągają
-
Tym razem jak już serio wrócę do mieszkania
ogarniam się, chwile spędzamy w salonie, a potem kładę się spać
A kolejnego dnia od
nowa... i jak podoba się wam mój plan bo ja chwilami mam już go serdecznie
dość... pociesza mnie myśl, że jeszcze tylko tydzień i wszystko wraca do normy.
Może dam rade i nie zeświruje przez ten czas, a jeśli mi się jednak nie uda to
zrobią zrzutkę i wykupią mi wczasy w sanatorium
Tydzień później...
Dziś jednak plan uległ zmianie kiedy weszłam do swojego
pokoju ujrzałam śpiącego z jednej strony łóżka Malika a z drugiej strony Jake...ten
widok mnie zdziwił jednak słodko wyglądali śpiąc... tylko nastąpił jeden
zasadniczy problem gdzie ja mam do cholery niby spać skoro oni zajęli moje
łóżko.
Sprytni są żaden nie chciał spać gdzie indziej bo wiedzieli że Lexii
miała wrócić dziś w nocy tylko plan się trochę zmienił a oni nie byli tego
świadomi w zasadzie to ja też nie i musiałam się jakoś wcisnąć pomiędzy ich
dwójkę....
Dziękowałam Bogu że mam tak duże łóżko inaczej nie wiem jak
bym to przeżyła i tak się już czułam jak ściśnięty naleśnik i było mi gorąco
jak nie wiem co. Rada dla was nigdy nie śpijcie pomiędzy dwiema osobami. Najpierw
jeden przygniótł mnie swoją ręką potem drugi. To co tej nocy przeszłam wiem
tylko ja oni spali jak zabici...
Wyobraźcie sobie moje wkurzenie kiedy dotarło do mnie że Alexia
jednak nie uraczyła nas swoją obecnością a nad ranem wysłała tylko wiadomość że
będzie jakoś po południu
Myślałam że wyjdę z siebie i stanę obok ... to ja tu się
męczę pół nocy a ona odwala taką akcje niech mi się tylko pokaże na oczy ja już
sobie z nią utnę pogawędkę... zaraz zaraz co ja w ogóle gadam i co ja bym jej
niby miała powiedzieć?
„Przez ciebie musiałam spać w jednym łóżku z Jake’iem a
jakby tego było mało to jeszcze z twoim bratem...” no i to by był cud jakby się
na mnie nie wkurwiła a wy jak uważacie?
No ale dzień jak co dzień kiedy już wstałam cała obolała i
wyplątałam się z ich macek potocznie zwanych rękami musiałam zacząć zbierać się
do pracy jednak przygotowania przerwał mi męski krzyk i łomot, rzuciłam wszystko
i pobiegłam do sypialni. Zastany tym razem przeze mnie widok nie był śmieszy to
byłoby stanowczo za mało powiedziane on był przekomiczny.
Zayn leżał na podłodze po jednej stronie łóżka, a Jake po
drugiej. Wiem że nie powinnam ale nie mogłam się opanować i wybuchnęłam głośnym
śmiechem, no co oni zareagowali dość nerwowo
- Leah co on tu robi- wydarł się Zayn
- Wiesz prawdopodobnie to samo co ty
- Ok nie ważne możesz mi tylko powiedzieć jakim cudem
spaliśmy w tym samym łóżku
- No właśnie jak to możliwe – dołączył się sąsiad
- A z tym pytaniem to już nie do mnie nie mam pojęcia jak wy
to zrobiliście ale jak weszłam do pokoju to już tak spaliście
- Że co?!
- No tak
- Chcesz mi powiedzieć że my przez całą noc spaliśmy do
siebie przytuleni?!
- Przynajmniej nie było wam zimno
- O Boże błagam powiedz, że to mnie prawda, że to tylko
głupi sen albo wytwór mojej wyobraźni, jakim cudem się to w ogóle mogło
wydarzyć- pomstowali jeden przez drugiego
- Dobra chłopaki nie przesadzajcie zawsze mogło być gorzej-
ups chyba wcale nie udało mi się ich uspokoić a wręcz przeciwnie
- Lee czy ty coś sugerujesz?
- Ty wiesz coś czego my nie wiemy...
- Ja nie wiem co wy jeszcze wyprawialiście w nocy, to już nie moja sprawa- postanowiłam ich
trochę pognębić
- Nie no to już jest koniec...-załamali się całkowicie
- OK OK wyluzujcie już wam wszystko mówię otóż na moje
nieszczęście spałam pomiędzy waszą dwóją i byłam zgniatana
- O jezu jak dobrze
- Uff.. chociaż tyle
- No dzięki naprawdę to był szczyt moich marzeń
- Jej Leah my ci strasznie dziękujemy- no i rzucili się na
mnie i teraz to już całkowicie jestem obita
- Dobra już poszli koniec tych czułości muszę iść do pracy,
a i jeszcze jedno Alexia jeszcze nie wróciła
I wyszłam do pracy może przynajmniej tam odpocznę od tych
przygłupów.
Tego samego dnia wieczorem...
Wpadłam do domu mając nadzieję, że Lex już wróciła strasznie
się za nią stęskniłam co z tego, że rozmawiałyśmy codziennie jak nie przez
telefon to przez skype’a... ale to nie
to samo. Z drugiej strony miałam jednak nadzieje, że jeszcze jej nie ma bo ona
chyba mnie zabije jak zobaczy u nas w domu Jake’ a nie no może jego jeszcze
przeżyje ale jak dowie się o Zaynie to mogę zacząć już wybierać sobie kolor
trumny
Jednak kiedy weszłam nie było ani Lex ani chłopaków... nie
wiedziałam czy mam się zacząć bać czy nie lecz zaraz zjawili się obaj jak się okazało
poszli na siłownie a teraz od razu pod prysznic a ja musiałam jeszcze szybko
wyskoczyć do sklepu po zakupy...
Gdy już z nich wróciłam... chyba szkoda gadać to był dopiero
cyrk na kółkach....
Idąc zauważyłam parkującą Alexie ale zanim zdążyłam dojść
ona już weszła do budynku... po otworzeniu drzwi od mieszkania usłyszałam tylko pisk następnie
wrzask
- Jake co ty tu kur*a robisz? – i w tym momencie zdałam
sobie sprawę że najgorsze jeszcze nie nastąpiło
Dziewczyna wybiegła ze swojego pokoju i skierowała się do
mojego... Jezu przecież ona mi nogi z dupy powyrywa żeby to tylko skończyło się
tak jak z Jake’iem
- No żesz ja pie*dole, kur*a jego mać, co do ch*ja- takiej
wiązanki to chyba jeszcze nigdy w życiu nie słyszałam oj chyba sie wkurzyła – a
ty co tu do cholery robisz? Gdzie jest w ogóle Lee ? – czy ona się uspokaja
A teraz już miałam okazję podziwiać wchodzącą do salonu
przyjaciółkę a za nią dwójkę gagatków w samych ręcznikach, jednak przy nich
można się nabawić zajadów od śmiechu... przynajmniej teraz się pośmieję bo
wiem, że zaraz nie będzie mi już w ogóle do śmiechu
- Leah czy mogłabyś mi to proszę wyjaśnić? –zapytała podchodząc
do mnie po czym się przywitała i przytuliła mnie
- Cześć kochanie strasznie się za tobą stęskniłam-
próbowałam ominąć temat
- Ja za tobą też tylko szkoda że nie poinformowałaś mnie o
niespodziance pod twoim prysznicem i bonusie pod moim
- Lexii przepraszam widzisz to wszystko jest skomplikowane
wszyscy gdzieś powyjeżdżali i zostaliśmy tylko my, a klucze od domu chłopaków z
1D ma Paul a przyjeżdża dopiero za 3 dni- zaczęłam tłumaczyć dość chaotycznie
- OK chyba łapie....