wtorek, grudnia 31

Londyńskie życie...

Wiecie doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że bardzo dawno nic tu nie dodawałyśmy ale to dłuższa historia... nie wiemy czy ktoś to przeczyta jednak byłoby miło i gdyby znalazł się jeszcze ktoś kto by zechciał zostawić komentarz z opinią byłoby naprawdę super... :D

Chciałyśmy wam jeszcze pożyczyć super SYLWESTRA i szampańskiej zabawy!!!!

Mam nadzieję, że się wam spodoba...bo spędziłam nad nim sporo czasu podsumowując jest to 20 stron w Wordzie i ponad 6 500 słów.  Miłego czytania...


                                                                               S.I.A



Leah


Wracając do Londynu byłam bardzo zadowolona z wyjazdu, miałyśmy czas, żeby odpocząć i przemyśleć kilka swoich spraw. Podróż była trochę męcząca, ale cóż z tym trzeba się liczyć udając się na wypoczynek.
Muszę się wam także przyznać, że zdążyłam się też opalić z resztą Lexii też. Obie uznałyśmy, że bardzo potrzebny nam był ten wyjazd. Było cudownie.... śliczne widoki, cudowna pogoda, świetne towarzystwo, spokój od bandy Zayna no po prostu żyć nie umierać... :) nie no muszę wam powiedzieć, że nie obyło się oczywiście bez kilku kontuzji. 


 


Jednak spokojnie wszyscy żyją i mniej więcej w jednym kawałku dotarli na miejsce, zauważyłam także, że zbliżyłyśmy się jeszcze bardziej z naszymi zwariowanymi sąsiadami. Ich nie da się opanować, jedynie ewentualnie można spróbować im zaaplikować tabletki uspokajające... a właśnie a’propos chłopaków .






- I jak my to wniesiemy przecież to jest cholernie ciężkie- zastanawiała się Lexii gdy już prawie podjeżdżałam pod miejsce naszego zamieszkania

- Oj nie przesadzaj damy jakoś radę zresztą jak zawsze .., może zjawi się książę na białym rumaku i nas uratuje-   no tak ale czegoś tu brakuje nie uważacie? A raczej kogoś.. niestety musiałyśmy sobie radzić same bo chłopaki wysiedli wcześniej i pognali załatwić jakąś nie cierpiącą zwłoki sprawę, wprost genialnie jakby tego było mało musiałyśmy jeszcze poradzić sobie z ich bagażami no ale co zrobić jednak ciekawsza jest dalsza część dnia. Jak myślicie zjawi się ten książę czy nie?


tak drogie panie i panowie to nas właśnie czekało


Tymczasem nie zgadniecie co, a w zasadzie to kto nas zastał kiedy już dotarłyśmy na miejsce i próbowałyśmy wytachać nasze walizki z samochodu. Zaskoczenie było gigantyczne co oni tu w ogóle robią? I zasadnicze pytanie ile już tu siedzą?  Przyznam szczerze, że zrobiło mi się miło że ktoś na nas czekał jednak nurtowało mnie jedno pytanko, na które odpowiedz znała tylko jedna osoba mianowicie Lexii


- Lex kochanie możesz mi wyjaśnić  skąd oni wiedzieli, że właśnie dziś wracamy i akurat o tej godzinie- szepnęłam jej na ucho 

- Na mnie nie patrz jestem tak samo zszokowana jak ty- odparła dość wystraszona ale miałam wrażenie, że jednak nie mówi całej prawdy

- Doprawdy?  Alexia proszę cie nie denerwuj mnie wystarczy już że jestem zmęczona 

- Oj no dobra może coś tam napomknęłam Niallowi 

- Coś tam? – popatrzyłam na nią pustym wzrokiem – Właściwie to kiedy ty mu to powiedziałaś?- dziewczyna już otwierała usta żeby coś powiedzieć ale jej przerwałam-  Czekaj czekaj czy to nie było przypadkiem wtedy kiedy zniknęłaś na dobrą godzinę i chłopaki cie szukali? – padło kolejne pytanie z moich ust


Lex lekko przytaknęła głową i zarumieniła się 


- No to wszystko jasne, w sumie może to i lepiej może się do czegoś w końcu przydadzą- przyjaciółka spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem

- Lee co masz ma myśli mówiąc że może się przydadzą?

- A nic takiego tylko zaniosą nam wszystkie bagaże a jak już to zrobią to sobie grzecznie pojadą do siebie- mówiąc to przesłałam jej szeroki uśmiech

- Aha no to zapowiada się ciekawy wieczór – szepnęła sama do siebie jeszcze wtedy nie miałam pojęcia jak wielką racje miała Lexii


W zasadzie to trochę zdziwiło mnie, że była taka spokojna... ostatnio jednak wspominała coś, że wszystko sobie dokładnie przemyślała i już wie jak rozwiązać tą sytuację.  No i w zasadzie okazja idealna nie uważacie. Chłopaki patrzyli na nas zupełnie nie wiedząc jak postąpić, w sumie to nic dziwnego skoro do tej pory tylko szeptałyśmy coś między sobą


- Chłopie to był głupi pomysł ja ci mówiłem – szepnął zdenerwowany blondyn do brata Alexii jednak dało się wszystko usłyszeć bez większych przeszkód- dziewczyny ja przepraszam my się już zbieramy, możemy nawet uznać, że nas tu wcale nie było

I już mieli się zbierać gdy powiedziałam udając zdziwienie, że dopiero ich zauważyłam:


- Ooo hej chłopaki jak miło was znowu widzieć – odezwałam się do nich a siostra Malika spojrzała się na mnie jak na idiotkę albo na osobę, która właśnie dostała mocnego porażenia słonecznego reakcja  Zayna i Nialla była podobna całkowicie ich wmurowało chyba nie zupełnie takiej reakcji się spodziewali 

- Leah czy ty przypadkiem nie przesadzasz z tą wylewnością ?– dało się usłyszeć zdziwiony głos Lex jednak zignorowałam jej pytanie

- Wiecie cudownie się składa, że tu jesteście – powiedziałam podchodząc do nich... no to chyba jeszcze bardziej ich zszokowałam i teraz to już zupełnie nie wiedzieli co powiedzieć- możemy liczyć na waszą pomoc?- spytałam robiąc słodkie oczka 

- Jasne nie ma problemu – pierwszy ocknął się Zayn

- O cudownie... Zayn mógłbyś?- spytałam podając mu pierwszą walizkę



Zayn


Wow i pomyśleć, że jeszcze dwa tygodnie temu nawet Leah była w stanie przegryźć mi aortę chociażby przy błahej sprawie a teraz... Niezła zmiana ciekawe co tak na nie wpłynęło, jednak moja radość długo nie trwała kiedy tylko weszliśmy  na klatkę usłyszałem głos przyjaciółki mojej siostry


- Nie ciesz się tak to, że poprosiłam was o pomoc wcale nie oznacza, że już wszystko jest okej i na jak najlepszej drodze it’s just the beginning of this story...

- Zawsze jednak coś od czegoś trzeba zacząć, a w zasadzie to jest jeszcze coś chciałem ci podziękować

- Mi?? Za co niby??- zapytała ze zdziwionym wyrazem twarzy 

- Za to że zajęłaś się moją siostrą kiedy ja się świetnie bawiłem, a ona cierpiała 

- Zayn uwierz nie masz za co dziękować to jest moja przyjaciółka, traktuje ją jak siostrę więc jak mogłabym postąpić inaczej

- Mimo wszystko dziękuje – mówiąc to odstawiłem walizkę i rzuciłem się na jej drobne ciałko z uściskiem w zasadzie zdziwiłem się , że mnie nie odepchnęła ale chyba po prostu była już bardzo zmęczona. Staliśmy tak kilka dobrych chwil gdy nagle usłyszeliśmy nieźle wkurzony głos Alex  


 
- Leah do cholery co to ma znaczyć zostawiłam cię z nim tylko na chwile, a co z Jake’iem?- zwróciła się do przyjaciółki a ostatnimi słowami trochę mnie wybiła z rytmu przez co stałem jak słup soli z rozdziawioną buzią i szeroko otwartymi oczami- a ty co sobie myślisz ? – tym razem było to do mnie 

Już chciała zacząć dalej lecz Lee była szybsza i jej przerwała

- Ali uspokój się

- No chyba nie, ja... nie no to do mnie w ogóle nie dociera Niall czy ty widziałeś to co ja czy ja mam już omamy?! – jak się można łatwo domyślić było to pytanie retoryczne- A może wy jesteście ze sobą?! – zapytała całkiem poważnie

- Alexia opanuj się nikt tu z nikim nie jest uwierz, że gdyby było coś na rzeczy dowiedziałabyś się o tym pierwsza

- To co to wszystko było tylko nie mów mi, że nagły przypływ emocji bo nie uwierzę 

- Zayn może wyjaśnisz siostrze a nie stoisz jak słup soli – zwróciła się do mnie stojąca obok mnie dziewczyna

- Lexii to naprawdę nie było to na co wyglądało ja przyrzekam- wydukałem łamiącym się głosem

- O masz... Chryste faceci są jednak palantami oni kiedyś naprawdę zginą bez nas- szepnęła do siebie Lee- lekcja pierwsza nigdy nie zaczynaj takimi słowami bo żadna kobieta ci nie uwierzy, a teraz przejdź do konkretów

Nie wiedziałem jak mam tą sytuację ubrać w słowa więc się jąkałem, a wyczekujący i wkurzony wzrok mojej siostry wcale nie pomagał

- Ja... Lex ja jej tylko ....,  tylko jej dziękowałem-wydukałem ale moja odpowiedzi spowodowała tylko szersze otworzenie oczu przez  Alexię

- Czekaj bo chyba źle usłyszałam ty jej dziękowałeś tak? – skinąłem delikatnie głową no i nastąpił kolejny wybuch- a można wiedzieć za co do cholery?

- Za to że opiekowała się tobą, wycierała twoje łzy i pocieszała kiedy ja byłem największym palantem na tej planecie- odparłem ze zbolałą miną czym chyba ją zdziwiłem



Leah


Musiałam jakoś interweniować inaczej stalibyśmy tak do jutra 

- Dobra dzieciaki koniec tego.. poplotkujecie sobie kiedy indziej a jak na razie trzeba sie zająć walizkami same się nie wniosą no nie ? – bakcyla podchwycił Niall i od razu ruszył dalej 

Kiedy udało nam się już wszystko ogarnąć i wszystkie nasze rzeczy trafiły do nas, a rzeczy chłopaków do nich do pokojów, wreszcie mogliśmy odpocząć. Jednak chłopaki postanowili się zbierać chyba nie chcieli nadużywać cierpliwości Lexii. Musze przyznać, że było mi szkoda Zayna... Lex przesadziła naskakując na nas przecież nic złego nie zrobiliśmy, a zachowywała się jakby co najmniej przyłapała nas na całowaniu się bądź w łóżku. Też tak uważacie czy to moje rozumowanie szwankuje?


Wracając do chłopaków Zayn był nieobecny i smutny, Niall starał się zarówno podnieść na duchu przyjaciela jak i nie wkurzać dodatkowo Lexii oraz przy okazji wywołać uśmiech na jej twarzy ... musicie uwierzyć na słowo nie łatwo połączyć te czynności. 


Po ich wyjściu postanowiłam sobie coś wyjaśnić z Alexią, weszłam do niej do pokoju i zaczęłam

- Możemy pogadać

- Jasne siadaj- odparła jakby nigdy nic ale ja już wiedziałam że jest to cisza przed burzą

- Możesz mi wyjaśnić o co ci chodziło bo nie bardzo rozumiem tą całą sytuacje

- Nie mam pojęcia o czym mówisz- starała się nie udolnie wymigać

- Lex nie graj głupiej doskonale wiesz co mam na myśli- zaczynała mnie coraz bardziej wkurzać zwykle się nie kłócimy a jeśli już to o zwykłe bzdety i to sporadycznie ale tym razem po prostu już miałam dość rozumiem że Zayn ją zranił ale to wcale nie oznacz że ma się wyżywać na wszystkich wkoło

- No nie mów mi, że będziesz go teraz bronić

- Aha czyli jednak była to tylko chwilowa amnezja i już ci pamięć powróciła, a teraz wyobraź sobie, że nie mam zamiaru go bronić bo on nic złego w tym przypadku nie zrobił

- No pięknie i jeszcze teraz ty przeciw mnie.. nie no genialnie a już myślałam że wszystko jest ok, że nareszcie zaczęło się wszystko układać, a tu dupa od nowa to samo tylko z jednym małym wyjątkiem teraz nawet ty się ode mnie odwracasz 

- Słucham? Lexii słyszysz siebie? Wiesz chyba powinnaś się położyć i przemyśleć słowa, które wypowiedziałaś bo daleko na tym wózku nie zajedziesz


Powiedziawszy to postanowiłam wyjść z domu, nie mogłam tam już usiedzieć. Oczywiście, że kocham moją przyjaciółkę ale tym razem po prostu przegięła... nie mam pojęcia co w nią wstąpiło chyba zbyt dużo wrażeń jak na jeden dzień. Zmęczona udałam się do parku i usiadłam na pierwszej lepszej ławce.. minęło może jakieś 20 minut kiedy dosiadł się do mnie jakiś chłopak


Na początku nie zwróciłam na niego najmniejszej uwagi dopóki nie usłyszałam jak pociąga nosem, kiedy odwróciłam głowę spostrzegłam twarz Zayna przynajmniej tak mi się wydawało


- Zayn?- spytałam chcąc się upewnić wtedy chłopak spojrzał na mnie i kiedy zdał sobie sprawę z tego, że to ja po prostu się przytulił, a ja po raz kolejny nie miałam serca go odepchnąć. Może nie jest święty ale jednego jestem pewna dziś to Alexia stanowczo przegięła

- Hej no nie płacz proszę cie nie warto marnować łez zobaczysz jeszcze wszystko się jakoś ułoży- starałam się go pocieszyć choć w tym momencie sama nie wiedziałam czy wierze w słowa wypowiadane przeze mnie

- Lee ja nie mam siły nie wiem jak do niej dotrzeć, a przeze mnie jeszcze ty się z nią posprzeczałaś

- Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy- nie chciałam go jeszcze bardziej dobijać w końcu leżącego się nie kopie

- Błagam cie chociaż ty mnie nie oszukuj przecież wiem, że nie przyszłaś sobie tutaj po ciemku tylko po to żeby posiedzieć na ławce i dostać zapalenia płuc

- Ok masz mnie ściemniałam

 
Przez chwilę milczeliśmy kiedy chłopak postanowił zabrać głos


Zayn


Było mi tak dobrze siedząc z Leah na tej ławce fakt może było już późno, ciemno i zimno ale mi to nie przeszkadzało jednak spostrzegłem, że Lee drży z zimna w sumie nic dziwnego miała no sobie tylko jakąś cienką bluzkę. Zdjąłem z siebie bluzę i założyłem ją na dziewczynę za co podziękowała



- Wiesz kiedy byłem młodszy siadałem z Lexii tak jak z tobą teraz i obserwowaliśmy gwiazdy... cudowne uczucie przypomnieć sobie tamte czasy kiedy jeszcze wszystko było jak należy o nic nie musiałem się martwić, a przede wszystkim moja własna siostra mnie nie nienawidziła




- Zayn to nieprawda... to nie jest tak, że ona cie nienawidzi ona po prostu się zagubiła, zboczyła ze ścieżki i nie potrafi jej odnaleźć z na nowo

- Nieźle ubrane w słowa – uśmiechnąłem się do niej

- No widzisz wiesz tego samego nie można powiedzieć o twojej wypowiedzi na schodach- powiedziała ze śmiechem

- Ej nie śmiej się po prostu byłem zestresowany i nie wiedziałem jak ująć w słowa tę sytuację żeby Lex sie nie darła- zdenerwowałem się trochę

- Oj przestań Zayn to było całkiem słodkie...

- Słodkie mówisz?

- Nom

 Wiecie co chyba w tym momencie coś do mnie dotarło, mam wrażenie, że sam przed sobą próbowałem to ukryć ale teraz coś we mnie pękło i wiedziałem, że nastąpiła pora żeby działać. Pewnie zastanawiacie się co mi znowu odbiło... dobre pytanie ale wszystko w swoim czasie w końcu się dowiecie, na razie mam do was tylko prośbę trzymajcie za mnie kciuki...


- Lee choć do mnie do domu jest już zimno,a mój dom jest niedaleko

- W zasadzie to czemu nie... pewnie chłopaki się zdziwią na mój widok- odparła z uśmiechem


Jej jaki ona ma cudowny uśmiech czemu ja tego wcześniej nie zauważyłem, a no tak odpowiedz jest prostsza niż się mogłoby wydawać do tej pory ona się przy mnie nie uśmiechała, a głównie opieprzała. Po przemyśleniach wstałem uwalniając dziewczynę z uścisku, ludzie mogliby pomyśleć, że jesteśmy parą w sumie nie zdziwiłbym się bo siedzieliśmy w takiej pozycji chyba z pół godziny. No ale, to co w drogę...



Jake


Boże ja naprawdę niedługo zwariuje nic na dłuższą metę nie może być po mojej myśli... jak nie Alexia, która gubiła się na wyjeździe co 5 minut to teraz to. A już miałem nadzieje, że po wyjeździe będzie choć odrobina spokoju ale nie no bo po co, najlepiej nabawić mnie palpitacji serca no nie?

Ledwo zdążyliśmy z chłopakami wejść do mieszkania, a zaraz wpadła cała roztrzęsiona Lex. Nie mogliśmy jej uspokoić, a ona w tym stanie nie mogła wydusić co się stało... spróbujcie wyobrazić sobie nasze przerażenie... macie? Nie miłe uczucie co?

- Lexii błagam uspokój się nie jesteśmy w stanie ci pomóc dopóki nie będziemy wiedzieć co się stało- mówił najbardziej z nas wszystkich opanowany Tony gładząc dziewczynę po plecach, a ja zaczynałem już układać najczarniejsze scenariusze

- Lee..- wyjąkała imię przyjaciółki a mi od razu podskoczyło ciśnienie

- Co z nią? Co się stało? Lexii powiedz coś do cholery- zaczynałem już poważnie panikować

- Ona wyszła jakieś 3 godziny temu i jeszcze nie wróciła

- Ojej Ali nie panikuj przecież ona tak czasem ma i wychodzi się przespacerować

- Masz racje Chris ale tym razem my.... my się pokłóciłyśmy i to dość mocno- mówiła szlochając- martwię się to wszystko przeze mnie to moja wina, dodatkowo nie mam z nią żadnego kontaktu bo zostawiła komórkę w domu

No to pięknie... i co tu teraz robić przecież nie będę się darł na Alexie i tak jest już wystarczająco przestraszona.

- Słuchajcie ja idę jej poszukać może jest gdzieś w parku

- Idę z tobą- rzucili w tym samym czasie chłopaki

- Nie Chris ty lepiej zajmij się Lex, a ty Tony zostań w domu na wszelki wypadek jakby się miała zjawić

- To chociaż weź jej coś ciepłego do ubrania bo wybiegła w samej bluzce
I jeszcze lepiej... przecież ona dostanie zapalenia płuc na podwórku piździ jak cholera a ona w samej bluzeczce... genialnie


3 godziny później...


Czas mija a jej nigdzie nie ma. Przeszedłem już wszystkie możliwe miejsca wzdłuż i w szerz po kilka razy, dzwoniłem też już kilkakrotnie do Tonego upewnić się czy przypadkiem nie wróciła ale niestety nie. Zupełnie jakby się zapadła pod ziemię, jak kamień w wodę.

Zaczynałem już tracić zdrowe zmysły... jest grubo po 1 w nocy a po Leah ani widu ani słychu. Nic tu po mnie muszę wrócić do domu...


Leah


Po pewnym czasie postanowiłam jednak w końcu wrócić do domu. Wiedziałam, że wszyscy już wariują z nerwów. Lecz Zayn się uparł i powiedział, że w życiu nie pójści mnie o tej porze samej więc postanowił mnie podwieźć. Za co serdecznie mu podziękowałam i szybko zniknęłam na kletce


Jednak nie chciałam wracać do mieszkania wciąż byłam zła na Lexii chociaż już mi powoli przechodziło dlatego postanowiłam zapukać do chłopców. Drzwi otworzył mi blady jak ściana Jake, a następnie rzucił się na mnie z żelaznym uściskiem... swoją drogą co oni dziś mają z tą czułością

- MATKO BOSKA !!! Leah gdzieś ty była tak się o ciebie martwiłem... z resztą co ja gadam wszyscy się martwiliśmy trzeba zadzwonić do Lex...- darł się jak najęty czym tylko przywołał chłopaków

- Hej miło was znowu widzieć mogłabym wejść?

- Jasne wchodź co to w ogóle za pytanie- odparł Chris

- Co z Lexii? – spytałam na wstępie

- Śpi niedawno usnęła

Widząc co zamierza zrobić Jake przerwałam mu

- Jake nie dzwoń

- Ale jak to -odparł zmieszany

- Lexii dopiero usnęła nie potrzeba jej budzić jutro z samego rana się z nią zobaczymy

- Jak chcesz...

- W zasadzie to dobry pomysł dziewczyna była wyczerpana niech się lepiej wyśpi- poparł mnie Chris


Po wcześniejszym wyjaśnieniu chłopakom całej sytuacji mogliśmy się wreszcie położyć spać, no tak i tu się zaczyna kolejny problem... gdzie ja mam niby się położyć jednak wyprzedził moje obawy Jake


- Leah ty położysz się u mnie a ja będę spał na podłodze

- Co nie ma w ogóle takiej opcji- zaprzeczyłam od razu

- Lee serio nic mi się nie stanie

- Ale ja się nie zgadzam w końcu to jest twój pokój i twoje łóżko  z resztą już kiedyś spaliśmy w jednym łóżku, a w zasadzie to potrzebuje się dziś do kogoś przytulić... - odparłam nieśmiało- chyba za dużo emocji jak na jeden dzień

- Mówisz serio?- spytał nie dowierzając
 

- Jak najbardziej o ile to nie problem

-No coś ty czekaj już ci daje jakąś koszulkę

Po szybkim prysznicu przebrałam się w T-shirt chłopaka, a zaraz po mnie do pokoju wkroczył właściciel koszulki w samych bokserkach



 - Mam nadzieje że nie przeszkadza ci mój strój

- Chyba raczej jego brak- zaśmiałam się- ale nie jest spoko ja sama też raczej nie jestem kompletnie odziana

- Przepraszam ale nie posiadam pidżamy ani damskiej ani męskiej... muszę przyznać, że do twarzy ci w tej koszulce- powiedział Jake na co się zaczerwieniłam po raz kolejny dzisiaj

nasze piżamki :P


Po krótkiej wymianie zdań wreszcie ułożyłam się w łóżku wtulając w Jake’ a... muszę przyznać całkiem miłe uczucie, chyba potrzebuje kogoś takiego... chyba właśnie nadszedł ten czas żeby nareszcie się przełamać w końcu od ostatniego związku minęło już trochę czasu...




Tony


Na zegarku 7.00 a ktoś próbuje się do nas dobić jak mniemam to Alexia, zwlokłem swoje zwłoki i poszedłem sprawdzić. Oczywiście przeczucie mnie nie myliło... normalnie jak bym miał deja vu po raz kolejny rozhisteryzowana Lex. Zaraz koło mnie zmaterializował się Chris brakowało tylko Jake’ a swoją drogą właśnie gdzie on jest?

- Chłopaki jej nie ma nie wróciła na noc- płakała dziewczyna

- Alexia spokojnie Leah wróciła

- Jak mogła wrócić skoro jej nie ma- wrzasnęła- przecież nie bawiłaby się ze mną w chowanego- ciągnęła

- Ciszej bo ją obudzisz przecież mówię ci, że jest

- I nic mi nie powiedzieliście przecież ja odchodzę od zmysłów, a wy co w kulki sobie lecicie?

- Nie to Lee prosiła żeby nie dzwonić bo dopiero usnęłaś

- Ja muszę ją zobaczyć... sprawdzić czy wszystko jest okej

- Nie ma sprawy tylko trzeba ją znaleźć

- Chris żartujesz tak? Przecież mówiłeś, że jest u was

- No bo tak jest tylko nie wiem gdzie śpi chociaż...


I pomaszerował do pokoju Jake’a , spróbujcie wyobrazić sobie nasze zdziwienie gdy otworzyliśmy drzwi. Widok który zastaliśmy nas zatkał

- A widzisz mówiłem, że nic jej nie jest- rzucił dumny z siebie Chris po chwili od odkrycia naszego znaleziska

- No tak, a tak z czystej ciekawości czy ja dobrze widzę oni się do siebie przytulają- zapytałem na co pokiwali głowami- I w dodatku Jake jest prawie goły a Leah ma na sobie jego koszulkę- ponownie potwierdzili

- Aha dobra chodźmy stąd niech się wyśpią ta noc była długa i męcząca Lee wróciła dopiero po 3 nad ranem i w dodatku nie wiadomo co oni tu jeszcze wyprawiali

 




I wyszliśmy do kuchni żeby napić się kawy na rozbudzenie










Jake



Pierwsze co zobaczyłem po otworzeniu oczu to uśmiechnięta twarz Lee była taka spokojna. Szczerze taki widok mógłby mnie zastawać codziennie. Leżałem i przyglądałem się jej  wtulonej we mnie do czasu gdy nie otworzyła oczu

- Dzień dobry jak się spało

- Cudownie muszę przyznać że wygodny jesteś, jak miś i w dodatku taki cieplutki i mięciutki :D

- A dziękuje- zaśmiałem się
 

Po tym gdy wyszliśmy z pokoju jak się można domyślać były uściski, przeprosiny i zapewnienia, że nigdy więcej coś takiego nie będzie miało miejsca. Dziewczyny posiedziały u nas jeszcze kilka godzin i poszły do siebie



Leah



A tymczasem przechodząc do teraźniejszości więc pierwszym co zrobiłyśmy po wejściu do mieszkania to udanie się do kuchni, żeby się napić kolejnym elementem było dociągnięcie walizek do pokojów i rozpakowanie ich w końcu nie mogą tak stać całej wieczności. Przypomniały mi się wtedy chwile kiedy rozpakowywałyśmy bagaże po przeprowadzce.


Przyznaję się szczerze i bez bicia, że nie lubię się rozpakowywać, ale jeszcze bardziej pakować. Po męczarni jaką przeszłam postanowiłam pójść do Lexii i sprawdzić jak jej idzie. Jednak nie dotarłam do jej pokoju bo zastałam ją w kuchni pichcącą jakieś amciu.


Alexia jak to Alexia łakomczuch długo nie jest w stanie wytrzymać bez jedzenia swoją drogą świetnie by pasowała do Nialla on też non stop coś wpiernicza, ale to już ona musi sama do tego dojść, że idealnie do niego pasuje... no może troszeczkę jej pomogę... tylko troszeczkę.... no dobra muszę temu tępakowi uświadomić, że są dla siebie stworzeni.  Przecież ja doskonale widzę jak on na nią patrzy, a ona na niego, ale nie chcą się do tego przyznać. Musze obmyślić jakiś genialny plan.... już mam!!!!

I w tym momencie wyrwał mnie z przemyśleń głos Lexii:

- Nad czym tak zawzięcie myślisz co?

- A nic tak po prostu się zastanawiam co by było gdyby..

- Gdyby co??

- Gdyby nico coś ty taka ciekawska... dowiesz się w swoim czasie- kiedy to mówiłam na moją twarz wtargnął podstępny uśmiech

- Lee ja się zaczynam ciebie poważnie bać

- Nie ma takiego powodu

- Żądam żebyś mi na ten tychmiast powiedziała coś ty znowu wymyśliła

- Nie ma mowy- po wypowiedzeniu tego zdania pokazałam jej język

- Leah Walker!!!- wrzasnęła na całe gardło

- Z tego co wiem to tak się właśnie nazywam, a swoją drogą głosik to ty jednak masz... tak sobie myślę, że zaraz przybiegną chłopcy sprawdzić co się dzieje...o właśnie o wilku mowa to jak ty pójdziesz otworzyć drzwi czy ja???

- Nie denerwuj mnie tylko idź otworzyć te drzwi

- I tak wiem, że mnie kochasz

- I dzięki temu masz szczęście inaczej bym cie już dawno udusiła- kiedy Lexii to mówiła ja już otwierałam drzwi no i tu się zaczyna dalsza część historii


Jake


W pewnym momencie kiedy rozpakowywałem torbę usłyszałem krzyk z mieszkania naszych sąsiadek wpadłem do kuchni gdzie byli już chłopaki

- Słyszeliście to co ja – zapytał poddenerwowany Tony

- Jezus maria co tam się dzieje przecież dopiero co od nas zdążyły wyjść – odpowiedział równie mocno zdenerwowany co ja Chris

- Chłopaki nie ma na co czekać trzeba sprawdzić co się stało

Wypadliśmy na klatkę schodową mało się przy tym nie zabijając o własne nogi i dopadliśmy do drzwi 
 energicznie w nie pukając. Za tym, że jest wszystko ok nie przemawiało to, że zrobiło się strasznie cicho i dziewczyny nie otwierały przez dłuższą chwile i jak na złość jeszcze drzwi były zamknięte...

- Nie no ja kiedyś przy nich zwariu....- no i otworzyły się drzwi tyle, że to co wtedy usłyszałem wcale mnie nie uspokoiło

Moje oczy zrobiły się wielkie niczym pięciozłotówki, a z twarzy wcale nie zniknęło przerażenie

- O hej chłopaki i jak tam już rozpakowani? Co wy tacy zdyszani?- zapytała jak zwykle uśmiechnięta od ucha do ucha Leah tylko jedno mnie zastanowiło JAK ONA DO CHOLERY MOŻE BYĆ TAK 
SPOKOJNA? Ja się pytam

- Lee serio?... zamierzasz teraz  prowadzić rozmowę na ten temat? Z tego co słyszę u was ciepła rodzinna atmosfera- rzucił Tony z sarkazmem

- No dobra jak się domyślam wcale nie sprowadza Was tu chęć pogadania czy coś

- Bardziej nas tu sprowadza COŚ- wtrącił Chris

- Wchodźcie przecież nie będziemy stać na korytarzu

- A powiesz nam co się tu do jasnej anielki stało?

- Nic takiego Lexii tylko ćwiczyła głosik... wiecie taka przymiarka przed tym jak wrzaśnie na Zayna

- Słyszałam to Leah- usłyszeliśmy z kuchni współlokatorkę wcześniej wymienionej

- Oj dobra dobra już się tak nie denerwuj bo zmarszczek dostaniesz

- Boże jak wy się kochacie- nie mogłem sobie tego darować

- Ej to ona mi groziła śmiercią- wtrąciła Leah

- Nie śmiercią tylko uduszeniem- odpowiedziała jej Alexia

- A uduszenie to co to jest twoim zdaniem ty głąbie

- Ej nie musisz być taka wredna

No i weź tu człowieku z nimi wytrzymaj.... pewnie jeszcze długo by się tak licytowały gdybym nie zmienił tematu

- Ok to może któraś z was powie mi co tak ładnie pachnie

- Otóż jest to nasza kolacja w końcu muszę ją jakoś dożywić znając ją od wczorajszej kłótni nic nie jadła - 
głos ponownie zabrała Lexii wskazując na naszego obżarciucha...mam nadzieje, że czujecie sarkazm.

Jeszcze chwile po tym pogadaliśmy oczywiście nie obyło się bez docinek a’propos tego, że nie umiem gotować, a chciałem tym co stworze żywić, a w zasadzie jak to chłopaki ujęli stopniowo truć Leah... jednak życie jest brutalne chciałem dobrze to teraz będą mi to wypominać do śmierci, no ale mniejsza o to.   
Niedługo po tym zebraliśmy się do domu.


Leah


Już otwierałam usta, żeby coś powiedzieć jednak Lexii mnie wyprzedziła

- Tylko nie mów, a nie mówiłam

- Ok w takim razie dobranoc i mam nadzieje do zobaczenia jutro

- Czemu masz nadzieje do zobaczenia jutro?

- Bo zawsze jest opcja, że mnie udusisz w nocy przez sen- odparłam z grymasem na twarzy

- Ej jak możesz ranisz... przecież wiesz, że bym tego nie zrobiła

- Wiem wiem wolałabyś jak bym jednak była świadoma tego co się dzieje- i w odpowiednim momencie zdążyłam się schylić inaczej oberwałabym butem

Następnie poszłam do pokoju ogarnąć się do snu, wiecie prysznic i takie tam... no tak wszystko byłoby ok gdybym ja jeszcze tylko wiedziała gdzie posiałam piżamę...  O jest  znalazłam w sumie jak ja ją tam wcisnęłam... mniejsza o to



W środku nocy obudził mnie dzwoniący telefon, na ślepo po ciemaku znalazłam komórkę i zaspana odebrałam .... niestety nie wiele zrozumiałam bo osoba, z którą rozmawiałam mówiła strasznie niewyraźnie, ale chwila czy to no nie to nie możliwe przytoczę wam fragment, który zrozumiałam

- cześć piękna co tam u ciebie?

- przepraszam z kim rozmawiam- odpowiedziałam mocno zaspana

- no jak to z kim nie mów, że mnie nie poznajesz

- no chyba niekoniecznie

- no ok to odświeżę ci pamięć pograjmy w zgadywankę- już chciał kontynuować ale mu przerwałam

- w środku nocy? Nie wiem co jest dla ciebie normalne, ale ja wole spać- i trzasnęłam słuchawką

To było strasznie dziwne ale nie zamierzam się tym przejmować pewnie ktoś robił sobie głupie żarty... a może jednak... nie nie to nie możliwe... to na pewno nie on i ma się czym przejmować

Następny dzień zapowiadał się świetnie bo miałyśmy jeszcze ostatni dzień wolnego przed powrotem do pracy...w sumie muszę się przyznać, że już pomału zaczynało mi brakować tych wariatów z pracy. No ale jeszcze tylko jutro i do pracy rodacy. I ponownie oddałam się w krainę Morfeusza

Kiedy tylko wstałyśmy jakoś pół świadomie spytałam o godzinę... no i odpowiedz zwaliła mnie z nóg dosłownie i w przenośni

- O cholera – zaczęłam panikować

- Co się stało?

- Zaraz spóźnię się do pracy mam niecałą godzinę, co z tego że miałam na drugą zmianę ja potrafię zaspać nawet na nią

No więc jak łatwo można się domyślić nastąpił szał przygotowań w tempie ekspresowym i tyle było mnie w domu... jednak zdążyłam dopiero wyjść i już zadzwonił mój telefon

- Lee gdzieś ty polazła

- No jak to gdzie przecież mówiłam, że do pracy

- Wiesz nie wiem jak ty ale ja zaczęłam kojarzyć fakty i to nie dziś idziemy do pracy tylko jutro ale jak już 
wyszłaś to możesz wstąpić do sklepu...- dalej jej już nie słuchałam



Jakiś czas później...


Kolejny miesiąc mijał spokojnie chłopaki z całym bandem wyjechali w trasę, zaczęłyśmy chodzić na uczelnie poznałyśmy nowych ludzi  między innymi Lolę, codziennie widywałyśmy się też z Sarą i Miką. Chodziłyśmy sobie na zakupy w wolnym czasie trochę imprezowałyśmy :D a co w końcu jesteśmy młode. I w skrócie właśnie tak nam minęły dwa pierwsze miesiące studiów... uwielbiam życie studentki


 Przy pierwszym wolnym Lexii postanowiła pojechać do Bratford odwiedzić rodziców i pozałatwiać jakieś sprawy, a ja zostałam sama w domku ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło nareszcie odrobina ciszy i spokoju...

Czy ja właśnie powiedziałam ciszy i spokoju???  To nie przepraszam pomyłka miałam na myśli kolejne nieoczekiwane przygody. One Direction kiedyś musieli przecież w końcu wrócić do Londynu i na moje nieszczęście jak oni to ujęli Paul ma ich klucze od domu a oni nie mają jak się dostać do środka... domyślacie się już jaki był tego skutek?

- Cześć Zayn, cześć Liam, cześć Lou, cześć Harry, cześć Niall... Niall?- spytałam niepewnie widząc jedynie 
blond czuprynę wystającą nad drzwiami od lodówki

- Cześć Lee- odparli wszyscy z wyjątkiem blondyna, który jednak zaraz dał o sobie znać

- O hej Leah świetnie gotujesz- odparł z pełną buzią

- Taa... ciesze się że ci smakuje tylko widzisz to nie ja gotowałam, a Alexia i to był mój prowiant na czas jej wyjazdu- pod wpływem moich słów chłopak coraz bardziej się peszył- ale nie spoko nie przejmuj się jakoś dam sobie rade

- Widzisz kretynie mówiłem cie żebyś najpierw zapytał ale nie no bo po cholerę lepiej zostawić dziewczynę bez jedzenia na kolejne dni- uaktywnił się Liam

- Liam naprawdę nic się nie stało  

- Jak to nic się nie stało przecież on wyżarł ci całą lodówkę

- Zdarza się a tak bay the way kiedy przyjeżdża Paul?

- Za dwa tygodnie

- Za ile?! -wytrzeszczyłam oczy

- No dwa tygodnie... masz nas już dość?- odparł nieśmiało Hazza

- No to pięknie... nie to nie o to chodzi tylko Lexii wraca za półtora tygodnia

- Nie spokojnie jeśli to nie problem to zostalibyśmy jeszcze dwa góra trzy dni

- A co później? Przecież nie wyrzucę was na bruk


Pewnie  ciężko w to uwierzyć ale oni wcale nie są tacy źli,starają się jak mogą żeby nie przeszkadzać ... być może to dziwne ale przecież nie mogłam ich nie przyjąć, ja tak po prostu nie potrafię ale boje się reakcji Lex na to że mieszkała u nas w mieszkaniu piątka chłopaków których delikatnie mówiąc nie akceptuje chyba że coś się ostatnio zmieniło


Wyobrażacie sobie mieszkanie z piątką chłopaków w jednym mieszkaniu plus jeszcze trójka za ścianą? Tsaa...żyć nie umierać co? Szczerze mówiąc to cała ósemka prześcigała się w pomysłach co by tu zrobić żebym się zbytnio nie nudziła... jedno jest pewne na nudę narzekać nie mogłam


Najciekawiej jednak robiło się kiedy dzwoniła Alexia... jakby wam to powiedzieć musiałam trochę obejść prawdę no może trochę bardziej niż trochę nie mogłam przecież popsuć jej świetnego humoru a to by na pewno nastąpiło gdybym powiedziała jej całą prawdę.


3 dni.. 2 załamania nerwowe...i 1 awarie później....



  No więc sprawy mają się tak czekajcie muszę się skupić bo dużo tego 



 
  • ·         Liam pojechał z Danielle do rodziny w Wolverhampton oczywiście razem z Lokim 
  • ·         Louis zabrał Eleanor i ruszyli do Doncaster  
  • ·         Niall wyruszył samotnie ze swoim jedzonkiem do Mullingar   
  • ·         Harry postanowił odwiedzić swoją mamę Anne i siostrę Gemmę w Holmes Chapel 
  • ·         Olivia wyjechała ze swoim chłopakiem Mattem na małe wakacje
  • ·         Lily wybrała się do starszego brata, który mieszka w Birmingham
  • ·         Alice nie wiedziała co ze sobą zrobić więc pojechała  do chłopaka mieszkającego w Gloucester
  • ·         Tony wypuścił się do swojego rodzinnego miasta Leicester w małe odwiedziny  
  • ·         Chris stwierdził że skoro wszyscy wyjeżdżają to on też pojedzie do rodzinki zamieszkałej w Manchester 
  • ·         Mika chciała wykorzystać przerwę i zwiedzić 3 miasta z koleżanką z roku mianowicie Sheffield, Derby i Chester ( w zasadzie to nie wiem dlaczego akurat do tych ale to już jej sprawa)
  • ·         Lola wraz ze swoim chłopakiem Andym ruszyli na wesele przyjaciół do Brighton
  • ·         Sara chciała zobaczyć się ze swoją przyjaciółką z Coventry 
  • ·         A Alexia była w Bradford 
    A oto my z Alexią gdy mieszkałyśmy jeszcze w Bratford :D

No to chyba było by tyle sporo tego do zapamiętania co?? pozostała dwójka została ze mną w Londynie. Zayn został bo nie chciał denerwować Lexii, a Jake stwierdził, że nie chce mu się tłuc na drugi koniec kraju. W zasadzie to nie wiem co im tak nagle odbiło z tymi wyjazdami widać korzystają z wolnego...

Wiecie jak teraz wyglądał mój wolny dzień...?

Teraz nie mieszkałam z piątką chłopaków plus trójką za ścianą teraz mieszkałam z dwójką bo Jake nie chciał być sam... i powiem wam że chyba tęsknie za poprzednim układem. Mam nieodparte wrażenie, że oni cały czas o coś rywalizują ale kiedy  delikatnie staram się wybadać teren i ich o to pytam rżną głupa że niby nie wiedzą o czym mówię
  • A teraz przedstawie wam plan mojego dnia

    •   Wstaje rano i ogarniam się, któryś z chłopaków zwykle idzie do sklepu i przygotowuje śniadanie ( ja to jednak umiem się ustawić)
    •   Następnie po krótkim odpoczynku wychodzę do pracy mając skromną nadzieje, że chłopaki się nie pozabijają oraz przy okazji nie zdemolują domu i będę miała gdzie wrócić po pracy
    •   Kiedy już przychodzę zmęczona oni wpadają na coraz to lepsze pomysły i mnie gdzieś wyciągają
    •   Tym razem jak już serio wrócę do mieszkania ogarniam się, chwile spędzamy w salonie, a potem kładę się spać


     A kolejnego dnia od nowa... i jak podoba się wam mój plan bo ja chwilami mam już go serdecznie dość... pociesza mnie myśl, że jeszcze tylko tydzień i wszystko wraca do normy. Może dam rade i nie zeświruje przez ten czas, a jeśli mi się jednak nie uda to zrobią zrzutkę i wykupią mi wczasy w sanatorium



    Tydzień później...


    Dziś jednak plan uległ zmianie kiedy weszłam do swojego pokoju ujrzałam śpiącego z jednej strony  łóżka Malika a z drugiej strony Jake...ten widok mnie zdziwił jednak słodko wyglądali śpiąc... tylko nastąpił jeden zasadniczy problem gdzie ja mam do cholery niby spać skoro oni zajęli moje łóżko. 




    Sprytni są żaden nie chciał spać gdzie indziej bo wiedzieli że Lexii miała wrócić dziś w nocy tylko plan się trochę zmienił a oni nie byli tego świadomi w zasadzie to ja też nie i musiałam się jakoś wcisnąć pomiędzy ich dwójkę....

    Dziękowałam Bogu że mam tak duże łóżko inaczej nie wiem jak bym to przeżyła i tak się już czułam jak ściśnięty naleśnik i było mi gorąco jak nie wiem co. Rada dla was nigdy nie śpijcie pomiędzy dwiema osobami. Najpierw jeden przygniótł mnie swoją ręką potem drugi. To co tej nocy przeszłam wiem tylko ja oni spali jak zabici...

    Wyobraźcie sobie moje wkurzenie kiedy dotarło do mnie że Alexia jednak nie uraczyła nas swoją obecnością a nad ranem wysłała tylko wiadomość że będzie jakoś po południu

    Myślałam że wyjdę z siebie i stanę obok ... to ja tu się męczę pół nocy a ona odwala taką akcje niech mi się tylko pokaże na oczy ja już sobie z nią utnę pogawędkę... zaraz zaraz co ja w ogóle gadam i co ja bym jej niby miała powiedzieć?

    „Przez ciebie musiałam spać w jednym łóżku z Jake’iem a jakby tego było mało to jeszcze z twoim bratem...” no i to by był cud jakby się na mnie nie wkurwiła a wy jak uważacie?
    No ale dzień jak co dzień kiedy już wstałam cała obolała i wyplątałam się z ich macek potocznie zwanych rękami musiałam zacząć zbierać się do pracy jednak przygotowania przerwał mi męski krzyk i łomot, rzuciłam wszystko i pobiegłam do sypialni. Zastany tym razem przeze mnie widok nie był śmieszy to byłoby stanowczo za mało powiedziane on był przekomiczny. 

    Zayn leżał na podłodze po jednej stronie łóżka, a Jake po drugiej. Wiem że nie powinnam ale nie mogłam się opanować i wybuchnęłam głośnym śmiechem, no co oni zareagowali dość nerwowo

    - Leah co on tu robi- wydarł się Zayn

    - Wiesz prawdopodobnie to samo co ty

    - Ok nie ważne możesz mi tylko powiedzieć jakim cudem spaliśmy w tym samym łóżku

    - No właśnie jak to możliwe – dołączył się sąsiad

    - A z tym pytaniem to już nie do mnie nie mam pojęcia jak wy to zrobiliście ale jak weszłam do pokoju to już tak spaliście

    - Że co?!

    - No tak 

    - Chcesz mi powiedzieć że my przez całą noc spaliśmy do siebie przytuleni?!

    - Przynajmniej nie było wam zimno 

    - O Boże błagam powiedz, że to mnie prawda, że to tylko głupi sen albo wytwór mojej wyobraźni, jakim cudem się to w ogóle mogło wydarzyć- pomstowali jeden przez drugiego

    - Dobra chłopaki nie przesadzajcie zawsze mogło być gorzej- ups chyba wcale nie udało mi się ich uspokoić a wręcz przeciwnie

    - Lee czy ty coś sugerujesz?

    - Ty wiesz coś czego my nie wiemy...

    - Ja nie wiem co wy jeszcze wyprawialiście w nocy,  to już nie moja sprawa- postanowiłam ich trochę pognębić

    - Nie no to już jest koniec...-załamali się całkowicie

    - OK OK wyluzujcie już wam wszystko mówię otóż na moje nieszczęście spałam pomiędzy waszą dwóją i byłam zgniatana

    - O jezu jak dobrze

    - Uff.. chociaż tyle

    - No dzięki naprawdę to był szczyt moich marzeń 

    - Jej Leah my ci strasznie dziękujemy- no i rzucili się na mnie i teraz to już całkowicie jestem obita 

    - Dobra już poszli koniec tych czułości muszę iść do pracy, a i jeszcze jedno Alexia jeszcze nie wróciła 


    I wyszłam do pracy może przynajmniej tam odpocznę od tych przygłupów.


    Tego samego dnia wieczorem...


    Wpadłam do domu mając nadzieję, że Lex już wróciła strasznie się za nią stęskniłam co z tego, że rozmawiałyśmy codziennie jak nie przez telefon to przez skype’a...  ale to nie to samo. Z drugiej strony miałam jednak nadzieje, że jeszcze jej nie ma bo ona chyba mnie zabije jak zobaczy u nas w domu Jake’ a nie no może jego jeszcze przeżyje ale jak dowie się o Zaynie to mogę zacząć już wybierać sobie kolor trumny

    Jednak kiedy weszłam nie było ani Lex ani chłopaków... nie wiedziałam czy mam się zacząć bać czy nie lecz zaraz zjawili się obaj jak się okazało poszli na siłownie a teraz od razu pod prysznic a ja musiałam jeszcze szybko wyskoczyć do sklepu po zakupy...

    Gdy już z nich wróciłam... chyba szkoda gadać to był dopiero cyrk na kółkach....
    Idąc zauważyłam parkującą Alexie ale zanim zdążyłam dojść ona już weszła do budynku... po otworzeniu drzwi  od mieszkania usłyszałam tylko pisk następnie wrzask

    - Jake co ty tu kur*a robisz? – i w tym momencie zdałam sobie sprawę że najgorsze jeszcze nie nastąpiło


    Dziewczyna wybiegła ze swojego pokoju i skierowała się do mojego... Jezu przecież ona mi nogi z dupy powyrywa żeby to tylko skończyło się tak jak z Jake’iem

    - No żesz ja pie*dole, kur*a jego mać, co do ch*ja- takiej wiązanki to chyba jeszcze nigdy w życiu nie słyszałam oj chyba sie wkurzyła – a ty co tu do cholery robisz? Gdzie jest w ogóle Lee ? – czy ona się uspokaja

    A teraz już miałam okazję podziwiać wchodzącą do salonu przyjaciółkę a za nią dwójkę gagatków w samych ręcznikach, jednak przy nich można się nabawić zajadów od śmiechu... przynajmniej teraz się pośmieję bo wiem, że zaraz nie będzie mi już w ogóle do śmiechu

    - Leah czy mogłabyś mi to proszę wyjaśnić? –zapytała podchodząc do mnie po czym się przywitała i przytuliła mnie

    - Cześć kochanie strasznie się za tobą stęskniłam- próbowałam ominąć temat

    - Ja za tobą też tylko szkoda że nie poinformowałaś mnie o niespodziance pod twoim prysznicem i bonusie pod moim

    - Lexii przepraszam widzisz to wszystko jest skomplikowane wszyscy gdzieś powyjeżdżali i zostaliśmy tylko my, a klucze od domu chłopaków z 1D ma Paul a przyjeżdża dopiero za 3 dni- zaczęłam tłumaczyć dość chaotycznie

    - OK chyba łapie....






1 komentarz:

  1. Muszę z anonima, bo zapomniałam hasła ;c tu Marta ;p


    Cudny rozdział, serio <3
    Czekam na następny jak najszybciej ;*

    OdpowiedzUsuń