niedziela, lutego 17

17.Niespodziewanka, a właściwie niespodziewanki....


Witam wszystkich i serdecznie zapraszam na kolejny rozdział :D Dziękujemy wszystkim, którzy skomentowali poprzedni post ;D Tym razem następny rozdział pojawi się za 4 komentarze... dacie radę???   Kolejny rozdział = 4 kom.   Rozdział dedykowany Sarze, która nie mogła się go doczekać ;D Mam nadzieję, że się spodoba.... A teraz życzę miłego czytania :D  
                                                                                                        S.I.A                                                                        

Leah

No więc kolejny dzień czas rozpocząć. Wczoraj Alexia pochwaliła mi się, że dostała pracę w klubie i będzie pracować jako barmanka... w sumie fajna robota ale do rzeczy.  Nic nie mówiłam Lexii ale ja też postanowiłam znaleźć pracę. Szczerze myślałam, że będzie to łatwiejsze no ale cóż.
Przez to musiałam dziś wcześniej wstać wczoraj wieczorem przeglądałam w internecie różne ogłoszenia i zastanawiałam się jaki kierunek poszukiwań obrać zgadnijcie na co padło... jako, że miała być to praca dorywcza w trakcie studiów postawiłam na kelnerkę. No więc teraz czeka mnie tylko rozmowa kwalifikacyjna. Tak jak już mówiłam dziś niestety musiałam się wcześnie zwlec z łóżka L nic przyjemnego. Współczuję ludziom którzy codziennie przykładowo wstają o 5 żeby się ze wszystkim wyrobić i zdążyć do pracy. Jakaś masakra nie wiem jak wy, ale ja wole w tym czasie smacznie spać.
Wracając do teraźniejszości po zażyciu orzeźwiającego prysznica na rozbudzenie ubrałam się, uczesałam i pomalowałam, a następnie udałam do kuchni żeby się napić pysznej kawy i w tym momencie do kuchni weszła Alexia:
- O mamusiu co ci się stało?_ tym pytaniem wybiła mnie z rytmu
- Jak to co? Nic mi się nie stało _ powiedziałam zdziwiona
- To co ty tu robisz?
- O to samo mogłabym zapytać ciebie
- Ja przyszłam się napić ale nie zmieniaj tematu
- Ja też przyszłam się napić
- A gdzie żeś się tak wystroiła? Pewnie gdzieś z Jake’iem wychodzisz zgadłam?
- Ta jasne umówiłam się z nim na randkę_ mówiąc to wystawiłam jej język
- O 8 rano_ powiedziała z oczami wielkości piłek od basballa_ wam już gorzej serio ja naprawdę wiele jestem w stanie pojąć ale to już przesada_ ja się zaśmiałam i powiedziałam, że wszystko jej wyjaśnię jak wrócę, a na razie ma trzymać za mnie kciuki
- Jasne tylko problem w tym, że nie wiem za co mam je trzymać_ powiedziała jeszcze, ale ja już tego nie usłyszałam


Jake

Od momentu kiedy otworzyłem oczy, a właściwie zostałem do tego zmuszony przez hałasy dobiegające z kuchni miałem podejrzanie dobry humor i poczucie, że to będzie fajny dzień. Kiedy wszedłem do pomieszczenia skąd dobiegały hałasy ujrzałem Lexii i Chrisa śmiejących się z czegoś
- Cześć_ rzuciłem na przywitanie
- Jake?_ spytała Lex
- No ja a co w tym dziwnego?
- Co ty tu robisz?
- Ymm.. zastanówmy się prawdo podobnie mieszkam_ odpowiedziałem
- Oj no bobrze wiesz, że nie o to pytam
- To innym wariantem tego co tu robię jet to, że stoję i zastanawiam się do czego dążysz
- Do niczego, ale myślałam, że wyszedłeś z Lee
- Nie nigdzie nie wychodziłem, a gdzie poszła Leah?
- Nie mam pojęcia...może przyłączysz się do rozmowy?
- Jasne, a o czym plotkujecie?
- Właściwie to o wszystkim i o niczym_ do rozmowy włączył się Chris który do tej pory się tylko przysłuchiwał
- No to ciekawy temat macie nie ma co
- Tak na poważnie to rozmawialiśmy o imprezie
- O jak fajnie impreza
- Tak ale zastanawiam się jeszcze nad jedną rzeczą..._ powiedziała i się zacięła
- Mianowicie?
- Urodziny Lee
- Urodziny Lee?_ ożywiłem się
- No tak muszę kupić jej jakiś prezent a nie mam zielonego pojęcia co
Oni dalej ciągnęli rozmowę, a ja się chwilowo wyłączyłem po chwili jednak wrzasnąłem
- Mam pomysł!!!
- Co tym razem geniuszu? _ zadrwił Chris którego zaraz zgromiłem wzrokiem
- Jak nie to nie_ powiedziałem udając obrażenie
- Oj Jake proszę powiedz_ Alexia zrobiła proszące oczy
- Yy.._ zaprzeczyłem także głową
- Chris?_ to także padło z jej ust
- Oh no dobra przepraszam
- Zróbmy jej przyjęcie niespodziankę z tego co wiem to mówiłyście coś o zorganizowaniu parapetówki
- No tak, ale nie rozumiem co to ma wspólnego z jej urodzinami_ powiedział mój współlokator z dziwną miną
- Serio jesteś taki głupi czy takiego udajesz tym jej nie zaimponujesz_ mówiąc to wskazałem na Lexii czego zaraz pożałowałem
- Chłopaki spokój!!! Jake kontynuuj
- Chodzi mi o to, że w trakcie parapetówki byłoby też Leah przyjecie niespodzianka co wy na to?
- To jest świetny pomysł tylko jest pewien problem?
- Jaki?_ zapytałem mojej przed mówczyni
- Jak ja mam to zorganizować skoro od poniedziałku zaczynam pracę, a muszę się do niej przygotować, a w dodatku zostało bardzo mało czasu?
- O nic się nie martw ja wszystkim się zajmę. Ja wymyśliłem ja zorganizuję, a ty ewentualnie mi pomożesz_ uśmiechnąłem się
- Skoro tak mówisz_ odpowiedziała uśmiechnięta
No to teraz przygotowania czas zacząć bo impreza już w sobotę, a mamy środę....o cholera mamy środę. No to pięknie coraz mniej czasu, ale w końcu się zobowiązałem poza tym impreza niespodzianka to będzie tylko fragment całej zabawy. Dam radę na pewno, a teraz czas się ruszyć i coś zorganizować, a na odchodne powiedziałem tylko:
- Trzeba wszystkich wtajemniczyć w nasz plan aha i musimy się normalnie zachowywać jak gdyby nigdy nic bo inaczej wszystko pójdzie na nic
- Jasne to ja się tym zajmę_ zaproponował Chris
- Ok to powodzenia


 Leah

Po całej rozmowie z moim potencjalnym pracodawcą byłam bardzo zadowolona. Na mojej twarzy gościł wielki uśmiech pomimo tego, że na zegarku widniała już 14 jak ten czas szybko zleciał no ale cóż pan Cooper mój szef chciał mi wszystko wyjaśnić co i jak. Złapałam też kontakt z osobami już tam pracującymi, na prawdę mili ludzie. A po drodze do domu spotkałam Tony’ego
- Siema a co ty taka szczęśliwa? _zapytał chłopak
- A nic takiego
- No mów przecież nie jestem głupi i wiem, że coś się stało
- No dobra właśnie dostałam pracę
- No to gratuluje trzeba będzie to opić
- Dzięki wiesz w sumie to jest kilka okazji żeby je opić
- To znaczy?
- Moja praca, nowe mieszkanie i praca Lex
- To mam rozumieć, że szykuje się imprezka_ powiedział z błyskiem w oku
Cały Tony on uwielbia imprezować, my z Lexi śmiejemy się, że jest to jego dość nie typowe hobby, no ale każdy ma swoje
- No raczej nie inaczej, a gdzie się tak spieszysz?
- Obiecałem chłopakom, że zajrzę do sklepu bo nasza lodówka świeci pustkami
- O to przejdę się z tobą oczywiście jeśli można
- Jasne zapraszam przynajmniej będę mieć miłe towarzystwo_ mówiąc to uśmiechnął się do mnie
- Oj dobra dobra już się nie podlizuj bo i tak będziesz zaproszony
- Oł je.. i to rozumiem_ po czym odtańczył swój taniec radości
Chryste panie ja się nigdzie z nim więcej nie pokarze, ale wiocha... dodam jeszcze tylko tyle, że wszyscy się na nas patrzyli. Niektórzy jak na idiotów i nie ma im się co dziwić, a inni z wielkimi uśmiechami bo w końcu młodość rządzi się swoimi prawami czyż nie?
Po tym całym  przedstawieniu w końcu dotarliśmy do sklepu zrobiliśmy zakupy, a następnie udaliśmy się do domu. Kiedy wchodziliśmy po schodach Tony prawie upuścił siatkę z zakupami, ale cieszył się, że ma refleks i zdążył ją z powrotem złapać lecz po przejściu może 3 schodków siatka pękła i wszystko się wysypało... gdybyście widzieli jego minę. Na początku próbowałam się opanować ale po chwili wybuchłam głośnym i nieopanowanym śmiechem. Co spowodowało pojawienie się na korytarzu reszty chłopaków
- Co ty się dzieje?_ spytał Chris
- A nic takiego tylko Tony właśnie zbiera zakupy
- Jak to zbiera zakupy?_ zdziwili się
- Miał małą awarię siatki_ mówiąc to uśmiechnęłam się do nich pomiędzy salwami śmiechu, a oni widząc ich przyjaciela biegającego po schodach i zbierającego wszystko sami nie mogli się już powstrzymać. Podobno śmiech to zdrowie...jeśli to prawda to mieszkając tu będę zdrowa jak ryba.
 – Swoją drogą obciach się z nim gdzieś pokazać. Dziś na przykład na środku ulicy odtańczył taniec radości
Po chwili usłyszałam:
- Leah nie żyjesz_ wrzasnął Tony a chłopaki dalej się śmiali
Moja mina mniej więcej wyglądała o tak O.o
- Czemu?
- To wszystko przez ciebie_ zarzucił mi
- Przeze mnie zapytałam nie dowierzając
- Tak przez ciebie trzeba było nie krakać
- Przecież ja wcale nie krakałam tylko grzecznie i z uśmiechem powiedziałam ci w sklepie żebyś wziął drugą siatkę bo ta nie wytrzyma to nie... no to masz teraz sobie zbieraj_ i wytknęłam mu język na co on ruszył w moim kierunku, a ja pędem schowałam się za chłopaków, a w między czasie narobiłam krzyku co spowodowało, że na korytarzu pojawiły się nasze sąsiadki oraz Alexia i przyglądały się całemu zajściu ze śmiechem
- Tony daj dziewczynie spokój_ zwrócił się do niego Jake na co ten mu odpowiedział
- Jak taki z ciebie książę to broń swojej księżniczki
- Ey Tony bo jeszcze się rozmyśle_ wrzasnęłam zza pleców Jake’a
- Nie zrobisz mi tego _ powiedział z miną szczeniaka
- A chcesz się przekonać?
- Oj no dobra niech ci będzie
Podczas tej wymiany zdań wszyscy patrzyli na nas jak na idiotów po raz kolejny dziś bo nie wiedzieli o co nam chodzi. Po uprzednim upewnieniu się, że chłopak odpuścił odkleiłam się od pleców Jake’a.
- Powie nam ktoś o co chodzi?
- O parapetówkę
- I co w związku z tym?
- A to, że wszyscy wiemy jak Tony lubi imprezy i zawsze może nie dostać zaproszenia_ powiedziałam uśmiechnięta na co wszyscy zaśmiali się oprócz ów właśnie wspomnianego
- Oj rozchmurz się jak mi nie podpadniesz to dostaniesz zaproszenie
- Oh dziękuje pani twoja wielkoduszność nie ma granic
- No wiem
- Powiesz im?_ zapytał Tony na co zgromiłam go wzrokiem
- Bo się jeszcze rozmyślę i nic ci nie pomorze
- Co  masz nam powiedzieć?_ to padło z ust Alexii
- A to, że właśnie dostałam pracę_ odparłam z uśmiechem
- No to gratulacje_ krzyknęli chórem i rzucili się na mnie z uściskami
Po tym jak mnie już wyściskali weszłyśmy do domu i tuż po zamknięciu drzwi Lexii miła jakiś podejrzany uśmiech
- Coś się stało? O czymś powinnam wiedzieć?
- Nie czemu pytasz?
- No bo przecież widzę
- Nie ważne opowiadaj jak było chce wiedzieć wszystko
- Dostałam prace co tu opowiadać
- Gdzie? Jako kto?
- Jako kelnerka w restauracji.._ nie dane było mi jednak dokończyć
- A jak ta restauracja się nazywa
- No właśnie zapomniałam_ przyznałam ze skruchą
- Żartujesz? Błagam Lee zapomniałaś gdzie będziesz pracować?
- Nie do końca bo wiem jak tam dotrzeć... no cholera to się zaczynało na ff
- Nie na ff tylko na ef i nie mów mi, że to fast food
- No chyba zgłupiałaś a może na s
- Sushi bar?_ zapytała z nadzieją
- Nie to na pewno nie to...może jednak na inną literę
- Lee jaja sobie ze mnie robisz?
- Nie jak bym śmiała mówię całkiem serio
- To jak już dojdziesz gdzie będziesz pracować to daj znać_  wstała z kanapy i poszła do kuchni, a kiedy nalewała sobie picie ja krzyknęłam jej koło ucha
- Już wiem _ no co Lex tak się przestraszyła, że rozlała picie
- No cholera Leah patrz co, żeś zrobiła
- Ja? Przecież to nie ja nalewałam picie
- Nieważne to gdzie będziesz pracować?
- W Nando’s_ powiedziałam z entuzjazmem ale Alexia go nie podzielała_ co jest nie cieszysz się?
- Żartujesz tak? Błagam powiedz, że żartujesz?
- Ani trochę, a co się stało?
- Przecież to ulubiona restauracja chłopaków jesteś pewna może się pomyliłaś
- O nie...
- No to się wkopałaś
- Dzięki,że mnie pocieszasz
- Oj no przepraszam zobaczysz będzie ok może zmienił im się gust kulinarny
- Serio? W tym momencie to chyba ty sobie robisz ze mnie jaja
No i w ten oto sposób minęła mi radość z pracy. Nie no ja to zawsze się załatwię, ale w sumie może nie będzie tak źle...cóż okaże się.

           .....KILKA DNI PÓŹNIEJ <SOBOTA>

To już dziś jak to chłopaki nazwali ochrzczenie naszego mieszkania i mnóstwo przygotowań
- Leah?_ usłyszałam głos przyjaciółki
- Nom co tam?
- Chce ci się przejść do sklepu?
- Po co przecież wszystko mamy
- No właśnie niekoniecznie
- To znaczy?_ patrzyłam wyczekująco
- Nie kupiłyśmy alkoholu
- Jak to? To co było w tych wszystkich siatach?
- Zakupy
- No coś ty nie możliwe
- To jak pójdziesz
- Jasne ale przecież tego nie nie przytacham do domu
- To weź samochód chyba sobie poradzisz co?
- Właściwie to nie mam innego wyjścia
Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że to było specjalnie ustalone żeby wypchnąć mnie z domu. Po ustaleniu jakie trunki mam kupić ruszyłam do auta

Jake

Zaraz po wyjściu Lee udałem się do mieszkania dziewczyn
- Jake pospiesz się mamy tylko godzinę zanim wróci jak przyjedzie to ma do mnie zadzwonić żebym jej pomogła
- No przecież idę ale to nie jest lekkie mogłabyś mi pomóc
- Chcesz mi powiedzieć, że jeden mały tort jest tak strasznie ciężki_po wypowiedzeniu tego wyszła w moim kierunku, a kiedy mnie ujrzała- O cholera po co nam taki wielki tort? Kto go zje? A przede wszystkim gdzie my go schowamy?
- Nie mam pojęcia przecież to twoje mieszkanie
- Czekaj niech pomyślę
- No to szybko bo po pierwsze to jest strasznie ciężkie a po drugie niedługo wróci solenizantka i będzie po niespodziance
Po ukryciu tortu i prezentów obgadaliśmy jeszcze wszystko co i jak, a następnie  usłyszeliśmy telefon. Jak się okazało była to Leah i dzwoniła żeby jej pomóc, więc szybko ruszyłem na dół w jej kierunku. Muszę przyznać, że trochę tego było nie mam pojęcia jak my to damy radę wszystko wypić. No cóż ale w końcu jest tyle powodów do tego żeby je opić.
Pomogłem im jeszcze w przystrojeniu salonu, a następnym moim krokiem było udanie się do domu i przygotowanie do wieczoru

Leah

Świetnie już wszystko gotowe... oprócz mnie oczywiście. Postanowiłyśmy z Lexii, że pójdziemy się szykować bo zostało już mało czasu. I tak też zrobiłyśmy ja udałam się pod prysznic, a następnie podkręciłam włosy i zrobiłam makijaż i ubrałam się tak:   
 A Lexii  biegała po mieszkaniu i krzyczała, że nie co założyć na sukienkę więc pożyczyłam jej coś i efekt był taki. 

 No to teraz zostało tylko czekać na gości. Spojrzałam na zegarek i spostrzegłam, że pokazuje on punkt 19 czyli mamy jakieś 20/30 minut i przyjdą nasi sąsiedzi oprócz nich ma być jeszcze jakaś dziewczyna którą poznała Lexii bodajże Mika jeśli się nie mylę i przyjdzie z koleżanką. I to chyba wszyscy ale głowy sobie uciąć nie dam.
Po kilku minutach takiego rozmyślania usłyszałam dzwonek i ruszyłam w kierunku drzwi żeby otworzyć gościom , a zaraz za mną przyjaciółka. Kiedy chłopcy nas zobaczyli stwierdzili, że ślicznie wyglądamy oni sami też niczego sobie, ale wróćmy do teraźniejszości nim zdążyłam dojść do salonu kiedy po raz kolejny rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Tym razem były to dziewczyny no i już prawie byliśmy w pełnym składzie. Długo nie musieliśmy czekać na resztę jakie było moje zdziwienie gdy Lex otworzyła drzwi otóż ujrzałam za nimi dziewczynę którą poznałam dziś w sklepie.
- Hej miło cię znowu widzieć_ zwróciłam się do Sary dziś poznanej dziewczyny- Cześć mam na imię Leah miło cię poznać_ tym razem powiedziałam to do Miki
- Hej ciebie również_ odpowiedziała
Alexia również się przywitała i zapoznała z Sarą po czym spytała
 - To wy się znacie?
- Tak jakby zaraz ci wszystko wytłumaczę, a jak na razie zapraszam w nasze skromne progi
Następnie zapoznałyśmy dziewczyny z resztą i opowiedziałam Lex jak przez przypadek wjechałam  w sklepie wózkiem w wózek Sary, a później o naszej krótkiej rozmowie
W pewnym momencie Chris zaczął bawić się w DJ’a  i impreza zaczęła się na dobre. Wszyscy świetnie się bawili kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi... zdziwiona spojrzałam na Lex
- Kto to może być?_ zapytała
- Nie mam pojęcia, ale jeśli to twój brat i jego brygada to przysięgam że ukatrupię i zakopie w ogródku_ powiedziałam
- Nie przejmuj się ja ci pomogę

Lily

Już mieliśmy zaczynać niespodziankę dla Leah, a tu nagle niespodziewani goście... swoją drogą ciekawe kto to może być. Dziewczyny nie mówiły, że ktoś jeszcze przyjdzie. No nic zaraz się pewnie dowiemy
- My was na chwilkę przepraszamy zaraz wrócimy tylko sprawdzimy kto to
Czyli to oznacza, że nikogo więcej się nie spodziewały
- Jasne nie ma sprawy_ powiedział któryś chłopak, a one zaraz zniknęły mi z pola widzenia

Leah

No to czas prawdy któż to taki. Po otworzeniu drzwi mało nie dostałam zawału zresztą tak jak moja przyjaciółka.
- Ma..ma oo i ta..ta _ wydukałam reakcja Lex była podobna gdy zobaczyła swoich rodziców
- Wszystkiego najlepszego kochanie_ rzucili moi rodzice i państwo Malik
- Jako to wszystkiego najlepszego?_ spytałam
- No nie mów, że zapomniałaś_ powiedział tato
- Zapomniałam ale o czym?_ dalej nie wiedziałam o co chodzi
- A myślałam, że to ja ma problemy z pamięcią_ zaśmiała się mama Alexii
- Otóż chciałam ci przypomnieć kochanie, że masz dziś urodziny_ powiedziała mama
- O boże jak to? To już dziś?
- No tak _ odpowiedzieli zgodnie
- Dziękuje za życzenia i przepraszam, że tak wprost, ale co wy tu robicie?
- Przyjechaliśmy odwiedzić nasze córeczki
- O jak miło_ powiedziała Alexia i popatrzyłyśmy się na siebie
- A co się tam dzieje?
- Ale, że gdzie?_ grałam głupią
- No u was w mieszkaniu?
- Leah idź na chwilę do gości i powiedz, że zaraz wrócimy ok?
- Jasne_ w sumie było mi to na rękę bo nie wiedziałam co mam im powiedzieć
Kiedy wróciłam do nich z powrotem Lex już im wszystko objaśniła tylko teraz pytanie co z nimi zrobić przecież nie odeślemy ich z powrotem do Bratford do głowy przyszedł mi tylko jeden pomysł powiedziałam o nim przyjaciółce na co ona oburzyła się
- Chyba  żartujesz po moim trupie
- A masz inny pomysł?
- Nie ale musi być jakieś wyjście
- Jest jedno, na które nie chcesz się zgodzić
- Oj no dobra ale nie uśmiecha mi się ten pomysł
- Mi też nie uwierz
No cóż to czeka mnie kolejna cudowna rozmowa. Wyszłam na dwór, żeby zadzwonić

Zayn

Siedziałem właśnie z chłopakami w klubie gdy zadzwonił mi telefon. Kiedy ujrzałem kto dzwoni mało nie spadłem z krzesła.
- Zayn wszystko w porządku?_ spytał jak zawsze zatroskany Daddy Direction
- Tak jasne zaraz wracam
Odebrałem i usłyszałem od Leah
- Zayn pomocy_ jej głos był zrozpaczony zdenerwowany powiedziałem
- Boże święty Leah co się stało? Coś z Alexią? Coś wam się stało?
- Nie_ odetchnąłem- To znaczy tak_ w co ona ze mną pogrywa
- Leah do cholery nie strasz mnie co się dzieje?
- Błagam powiedz, że jesteś w domu
- Nie jestem w klubie z chłopakami dowiem się w końcu o co chodzi?
- O nie
- Leah!!!_ warknąłem bo przejąłem się już nie na żarty
- Oh no rodzice przyjechali, a my z Lex zorganizowałyśmy małą imprezę
- Hahahaah
- Nie śmiej się tylko nam pomóż
- A co jak nie?_ chciałem się z nią podrażnić
- To nie chciałabym być w twojej skórze_ odpowiedziała całkiem serio
- Dobra zaraz będę
- Dzięki do zobaczenia
Wróciłem do chłopaków i oznajmiłem im,  że ja się zmywam
- Coś się stało? Kto dzwonił?_ zapytał blondyn
- Dzwoniła Leah i muszę odebrać rodziców dobrze, że nic nie piłem
- No to jedziemy z tobą
- Nie musicie
- Ale chcemy
- No to komu w drogę temu czas
I ruszyliśmy samochodem w kierunku mieszkania dziewczyn.

Leah

Po 15 minutach od rozmowy przyjechali chłopcy
- A oni po co boisz się, że cię pobije?
- Jak zawsze urocza i czarująca Leah Walker_odpowiedział Zayn
- Daruj sobie
- Dobra to gdzie oni są?
- Zaraz ich przyprowadzę, a i dzięki za pomoc
- Do usług
Kiedy przyprowadziłam rodziców pożegnałam się z nimi a mama powiedziała
- Odpuszczę ci tylko dlatego, że masz urodziny jasne?, ale jutro i tak czeka nas rozmowa
- Jasne kocham cię
- To jeszcze raz wszystkiego najlepszego i do jutra_ powiedzieli rodzice Alexii i Zayna
- To ty masz dziś urodziny?_ to pytanie padło z ust Harrego
- Na to wychodzi ale w zasadzie to dopiero rodzice mi to uświadomili
- To sto lat i wszystkiego co najlepsze, spełnienia marzeń, gwiazdki z nieba_ składali mi życzenia jeden przez drugiego i ściskali
- Taaa... dzięki ale koniec tych czułości
Kiedy tylko wróciłam Lex rzuciła
- Coś ty tyle czasu tam robiła?
- Naleśniki wiesz?
- Ja pytam si...a zresztą nieważne choć_ i pociągnęła mnie za rękę
Kiedy weszłyśmy do salonu zobaczyłam Jake’a z tortem na rękach i resztę śpiewających sto lat. Jak słodko zrobili mi niespodziankę. Kazali mi pomyśleć życzenie i zdmuchnąć świeczki, a następnie wszyscy złożyli mi życzenia. 
Dowiedziałam się też, że mają dla mnie prezenty, ale będę mogła je otworzyć dopiero jutro. No nic jakoś będę musiała wytrzymać. Podziękowałam wszystkim za to, że pamiętali i chciało im się w ogóle fatygować.
No i tak na prawdę impreza dopiero zaczęła się rozkręcać.Wszyscy świetnie się bawili  nawet Sara i Mika. Szybko się u nas zaaklimatyzowały, ale to bardzo dobrze bo coś mi się czuje, że będą u nas częstymi gośćmi.
Było cudownie. Jak się później dowiedziałam to był pomysł Jake’a więc ładnie mu podziękowałam :D ale wiem, że Lexii też w tym maczała swoje palce inaczej nie byłaby sobą jednak jej podziękuje już jutro
wszystko skończyło się koło 5 nad ranem. Obie z Lex byłyśmy potwornie zmęczone i przy tym nieźle wstawione więc kiedy wszyscy wyszli położyłyśmy się spać w tak zwanym opakowaniu.
Jutro czeka nas ciężki dzień...
                 No to trzeba będzie przeżyć rozmowę z rodzicami.....
                                                  I przeżyć spotkanie z Zaynem i resztą......
                                                                  W sumie sama nie wiem co gorsze......

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział czekam z niecierpliwością na następpny i pogódźcie ich w końcu. ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej. Zapraszam na mojego bloga
    http://rock-me-directionerka-forever.blogspot.com/
    mam nadzieję że się spodoba pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo, hahaha, rodzice! Świetny! :D

    OdpowiedzUsuń