sobota, stycznia 12

7.Nowy rozdział życia                                              

Dzień wyjazdu                                                                              

Alexia           


No nareszcie! Już nie mogłam się doczekać. Dziś wyjeżdżamy z Leah do Londynu. Marzyłam o studiach na tym kierunku. Wydział Malarstwa to coś dla mnie. Możliwe, że na tym się nie skończy, ale na razie nic nie wiadomo, dlatego siedzę cicho. Musze tylko jeszcze pozbierać ostatnie rzeczy i będziemy mogły jechać. W końcu! Zayn nie dawał mi spokoju przez ostatnie dwa dni, błagając o rozmowę. Ale ja już nie miałam siły z nim gadać. Znów byłoby tak jak ostatnim razem. Przez jakiś czas byłoby cudownie, a potem by zniknął. Ot tak, po prostu. Nadal jestem do niego zrażona. Pytacie czemu? A temu, że do tej pory nie przeprosił. Zrobił już wszystko tylko nie to. Może błahe, ale mi na tym zależy. Skąd mam wiedzieć, że zrozumiał swój błąd skoro nawet nie przeprosił. Ale wiecie co? Jego ostatni pomysł rozłożył mnie na łopatki. On chciał żebym się do niego wprowadziła na czas studiów! Z nim jest chyba coś nie tak. No, ale dobra już o tym nie myślę bo sobie dzień zepsuje. Na razie, ważny jest tylko wyjazd. Więc co by tu jeszcze wziąć? Hmmm...a no tak przecież zapomniałam o albumie. Nie mogłabym go tu zostawić, są tam moje najlepsze wspomnienia. Okej to chyba wszystko. Można schodzić. Trzeba się jeszcze pożegnać. Z dobrym humorem zeszłam na dół, ale mina mi zrzedła, gdy zobaczyłam Zayna. Boże, on to chyba się wszędzie wciśnie. Mam go dość, czuje się prześladowana.
-Hej córeczko masz jeszcze coś co trzeba zapakować do samochodu?- zapytała mama.
-Nie, to już wszystko.
-No dobrze. W takim razie chodź do nas.- Gdy podeszłam, mama rzuciła się na mnie i zaczęła przytulać.
-Będziemy tak tęsknić.- powiedziała.
-Ja też, ale zawsze przecież możecie mnie odwiedzić.
-Wiemy, ale to nie to samo.
Po mamie przyszedł czas na tatę.
-Uważaj na siebie księżniczko.- poprosił.
-Będę. Obiecuję.
Gdy już mnie wyściskali, Zayn próbował do mnie podejść i też uścisnąć.
-Nie Zayn, nie chce.
-Czemu? To tylko uścisk.
-Ale ja nie chce!
-Możesz podać konkretny powód?- zaczął się już denerwować.
-Bo nie chce żeby to wszystko wróciło! Nie chce sobie przypomnieć tych wszystkich chwil z tobą i bez, gdy już się z tym uporałam! Zadowolony?!- wybuchłam.
-...- nie wiedział co odpowiedzieć.
-Tak myślałam.- powiedziałam, po czym zwróciłam się do rodziców.- Dbajcie o siebie dobrze?
-Oczywiście córciu. Trzymaj się.
-Wy także. Do zobaczenia. Kocham was.
-My ciebie też.
Ostatnią rzeczą która rzuciła mi się w oczy przed wyjściem, były szkliste oczy Zayna. Wsiadłam do samochodu, ostatni raz im pomachałam i odjechałam pod dom Leah.

Zayn

Czułem jak moje oczy zachodzą mgłą. Dopiero teraz zrozumiałem ile ona przeze mnie przeszła. Chyba rzeczywiście lepiej będzie jak dam jej spokój.
-Zayn- usłyszałem- spójrz na mnie- to była mama.
-O co chodzi?- zapytałem.
-Ty już dobrze wiesz o co. Nie możesz teraz odpuścić- powiedziała. Ta kobieta zadziwia mnie coraz bardziej. Skąd ona to wszystko wie? Jakby czytała mi w myślach.
-Skąd ty...
-Skąd wiem?- zapytała- Za dobrze cię znam. Jeżeli teraz odpuścisz już więcej szansy nie dostaniesz.
-Przecież ja żadnej szansy nie dostałem!
-Tak tylko ci się wydaje i jej też, ale oboje się mylicie. Skoro znów pojawiłeś się w jej życiu, nie możesz nagle zniknąć. To ją tylko utwierdzi w tym, że jej zdanie o tobie jest poprawne. I wtedy nie licz, że będziesz miał jakiekolwiek szanse.
To dało mi do myślenia. Musiałem zdecydować i nie było to łatwe.
-Dzięki mamo. Już wiem co mam robić. Mam nadzieje, że dobrze robie.- i zacząłem wchodzić po schodach. Będąc już przy drzwiach od swojego pokoju, usłyszałem tylko cichy głos mamy:
-Też mam taką nadzieje...

Alexia

Mam dość! Czemu on musi tak utrudniać? Teraz, gdy na reszcie jakoś zaczęłam funkcjonować. On musiał się pojawić i do tego jest zawsze koło mnie, jak cień, nie da się go pozbyć. A najgorsze jest to, że wymiękam. Dziś gdy zobaczyłam te jego oczy, to myślałam, że pójdę i rzucę mu się w ramiona i zacznę pocieszać. A nie mogę tego zrobić! Pytacie czemu? Myślicie, że jestem samolubna i uparta? To wcale nie o to chodzi. Ja po prostu się boję, choć jestem też nadal wściekła. Przeżywałam koszmar gdy go nie było. I nie chce powtórki z rozrywki. W tamtym czasie moje życie przypominało zły sen. Oczywiście nie była to tylko jego wina. Wcale tak nie twierdze. Ale on mi tego nie ułatwiał. Nie powiem teraz o co chodzi, bo nie chce na razie do tego wracać. W swoim czasie wszystko wyjawię, lecz nie teraz. Po co rozdrapywać świeżo zagojone rany? Ale zdradzę wam jeden sekret o którym nikt nie wie, nawet Leah. Zawszę gdy było beznadziejnie i nie radziłam sobie, brałam misia którego dostałam od Zayna i wtulałam się w niego, przypominając sobie te najlepsze chwile z moim braciszkiem. Ten pluszak naprawdę dużo dla mnie znaczy. Mimo tego jak bardzo była na niego wściekła, to zawsze pomagało. Ja go kocham. Tyle, że to nic nie zmienia. Nie jestem tak głupia żeby dobrowolnie wystawiać moją psychikę na kolejne ciosy. To by było za wiele. Nie umiem mu na razie wybaczyć, to nadal we mnie siedzi i dopóki ktoś nie pomoże mi się tego pozbyć, ja nie otworzę się na Zayna. Żal zżera  mnie od środka. Potrzebuje żeby ktoś mi pomógł znów się otworzyć. Sama nie dam sobie rady.
Tak się zamyśliłam, że o mało co nie przegapiłam domu Leah. O jest już gotowa! No to możemy ruszać po nowy roździał naszego życia!

Zayn

Siedziałem w pokoju i myślałem nad całą sytuacją. Nie wierzę, że mogłem tak skopać sprawę. Ta cała sława i wszystko z tym związane pochłania tyle czasu, że w pewnym momencie zatrzymujesz się w miejscu i szukasz tych miesięcy które nagle zniknęły. Chciałbym znów spędzić spokojny i powolny dzień z moją siostrą, jak kiedyś. Pamiętam ten dzień, kiedy zabrałem ją do wesołego miasteczka. Była wtedy taka szczęśliwa. Spędziliśmy bardzo miły dzień, biegając od kolejki do kolejki, a przy okazji pochłaniając różne słodycze. Nie martwiliśmy się niczym, po prostu cieszyliśmy się swoją obecnością. Może uznacie to za niemożliwe bo jesteśmy rodzeństwem, ale nigdy nie umieliśmy być za długo, daleko od siebie. Potrzebowaliśmy tego czasu tylko dla nas. To ona zna mnie jak nikt inny. Ale tamtego dnia wydarzyło się coś jeszcze. Byliśmy już w drodze do domu, rozmawialiśmy na jakiś luźny temat, gdy ona niespodziewanie upadła. Nawet sobie nie wyobrażacie jak się wtedy czułem, byłem tak przerażony, że najpierw nie zareagowałem. Jednak szybko się ocknąłem i zadzwoniłem po karetkę. Gdy przyjechała, wziąłem ją na ręce i wniosłem do samochodu. Byliśmy już w szpitalu kiedy poinformowałem o tym zdarzeniu rodziców. Okazało się, że to tylko nagły spadek ciśnienia, ale ja naprawdę się przeraziłem. Musiała jednak zostać na obserwacji. To ja miałem ją odebrać następnego dnia. Gdy przyszedłem była już spakowana i czekała. Mimo, że nie widzieliśmy się tak krótko ona tak ucieszyła się na mój widok, że o mało co nie spadła z łóżka. Podbiegłem do niej i przytuliłem ją. Pamiętam jak wtedy się mnie uczepiła, za nic nie chciała puścić, ale jakoś ją przekonałem. Powiedziałem aby zamknęła oczy i otworzyła dopiero jak jej pozwolę. Od razu spełniła moją prośbę. Wtedy szybko wyciągnąłem misia z plecaka i powiedziałem żeby otworzyła oczy. Jej mina była bezcenna. Tak ją to rozczuliło, że aż oczy jej się zaszkliły. Wstała podeszła do mnie i wtuliła się we mnie, głowę umieszczając w zagłębieniu mojej szyi. Ja chwyciłem ją w pasie i uspokajająco głaskałem po plecach. Po czym w pewnym momencie wziąłem jej rzeczy, a ją posadziłem sobie na barana. Śmiała się wtedy tak głośno, że ludzie odwracali się w naszą stronę sprawdzając co się dzieje. Pamiętam wzrok personelu szpitala i ich głośny śmiech gdy wychodziliśmy. Machali do nas i miło żegnali. To jedno z moich ulubionych wspomnień. Ciekawe czy zatrzymała tego pluszaka? No cóż, ale koniec wspomnień decyzja podjęta. Teraz muszę się jeszcze spakować i poinformować chłopaków, że wracam wcześniej. Mam nadzieje, że dobrze robię...
                                                         




No hej! Przybywam z nowym roździałem ;) Miłego czytania! :)
                                                                                                                             CATh

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz