wtorek, stycznia 1

3.Już wiem jak czuje się człowiek w szoku

Alexia

Stałam oniemiała i nie wiedziałam jak się zachować, ale on mnie uprzedził, zaczynając rozmowę:

-Cześć mała! Dawno cię nie widziałem, co u ciebie? -i on ma czelność tak po prostu zacząć rozmowę? bez żadnych wyjaśnień? o nie tak to nie będzie, ja mam swoją godność. To było dla mnie za dużo. Moja cierpliwość też ma granice, a pojawienie się jego osoby wywołało dotąd skrywane żale na światło dzienne.
-Co? Teraz zaczęło cię to interesować? Po takim czasie?- zaczęłam zasypywać go pytaniami- Nie masz nawet pojęcia jak się czułam!- w tym momencie zaczęłam już krzyczeć- Przez ten czas nie robiłam ci żadnych wyrzutów, ze o mnie zapomniałeś, ale nie jestem już tą samą osobą, która wybacz wszystkim wszystko. Mam dość takiego traktowania Zayn! Zawsze cię wspierałam, a ty mnie zostawiłeś...nawet do mnie nie dzwonisz. Potraktowałeś mnie jak rzecz- teraz już nie krzyczałam, a dławiłam się łzami- Nie otrzymasz tak łatwo z powrotem mojego zaufania, a jak na razie to nawet na oczy cię nie chce widzieć. Już nie jest tak jak kiedyś, a ja nie mam zamiaru znowu cierpieć przez ciebie. Po prostu daj mi spokój.
Po tych słowach skierowałam się do drzwi i wyszłam, trzaskając drzwiami.

Zayn

Stoję nie mogąc się ruszyć. Nie wiedziałem, że aż tak się zmieniła. Kiedyś nie potrafiła na kogoś tak nakrzyczeć. Wydoroślała, a mnie przy tym nie było...ale przecież nie zrobiłem tego specjalnie, nie chciałem aby tak wyszło. Musze porozmawiać z rodzicami, może oni powiedzą mi co się dzieje. Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Poszedłem do kuchni, mając nadzieje, że znajdę tam mamę.

-O cześć synku- mama odezwała się pierwsza.- Słyszałam, że wybuchła już.
-Ale jak to? Wiedziałaś, że tak będzie?- nic już nie rozumiałem z tej sytuacji.
-To było oczywiste. Już od kilku dni chodziła podenerwowana. Tylko czekałam jak to wszystko z niej w końcu uleci, a twój przyjazd tylko to przyśpieszył.- powiedziała gładko.
-Czemu mój przyjazd ma tu coś do rzeczy?- zapytałem.
-Zayn ty nadal nie rozumiesz? Przecież dość jasno ci to wytłumaczyła.
-Tu nie chodzi tylko o to co mi powiedziała, to chodzi o coś większego, za dobrze ją znam. Proszę powiedz mi co się dzieje?- próbowałem coś wyciągnąć od mamy.
-Synku ja nie mogę...
-Proszę cię, martwię się...
-No dobrze. Chodzi o to, że ona miała ciężki okres odkąd przestałeś się odzywać i to w pewien sposób na nią podziałało. Niestety nie na dobre. Mimo tego cały czas miała nadzieję, że jej starszy braciszek w końcu przyjedzie i odciągnie wszystkie problemy. I to chyba przeważyło szalę.  Ty nie przyjechałeś i nie pomogłeś, a ona straciła wiarę, że jeszcze coś może się udać. Zamknęła się w sobie, przestała ze mną rozmawiać. Ciężko do niej dotrzeć. Tak naprawdę rozmawia tylko z Leah, tylko jej cokolwiek mówi i tylko jej jakkolwiek słucha. Ona jedyna umie się z nią teraz porozumieć.
-Mamo...ja...-zacząłem lecz nie dane mi było skończyć.
-Nie Zayn, chciałeś słuchać to teraz słuchaj.- zrobiła krótką pauzę po czym znów zaczęła- Dobrze ci radzę, dwa razy się zastanów przed tym co jej powiesz i jak się zachowasz. Ona nie jest już tą samą osobą. Jest teraz bardziej krucha niż myślisz...- ostrzegła mnie- Dobrze wiesz, że cię kocham, ale muszę ci to powiedzieć: zraniłeś ją, nawet nie wiesz jak cierpiała.
-Ale przecież mogła się do mnie odzywać
-Chciała, ale po kolejnym: "mus kończyć, zadzwonię później"- odpuściła.
-Ale ja...
-Dobrze wiesz, że tak było. Zayn po prostu odzyskaj ją i nie daj znowu odejść.- powiedziała.
-Masz rację.- odpowiedziałem.
-Ale jak już ją odzyskasz, nie możesz jej znów zostawić bo po kolejnym razie już się nie pozbiera. Musisz zacząć być odpowiedzialny.- ostrzegła.
-Obiecuje, że już więcej jej nie zranię.

Alexia

No nareszcie dotarłam. Cholera czy musi być aż tak zimno? No trudno, idę na huśtawkę. Od zawsze je lubiłam. Musiałam tu przyjść aby przemyśleć parę spraw. Siedziałam już tutaj ze 2 godziny, gdy nagle ktoś zepchnął mnie w zaspę śniegu. Zdenerwowana podniosłam się i otrzepałam. Już chciałam nawrzeszczeć na tą osobę, gdy usłyszałam tak znajomy śmiech.

-Leah!!!
-No co? Żebyś widziała swoją minę!- próbowała mi ją pokazać, ale coś jej to nie szło. Teraz to ja się z niej śmiałam, a ona nie wiedziała co się dzieje i stała z głupią miną.
-Chyba wiem o co ci chodziło.- wykrztusiłam przez śmiech.
-No widzisz! To teraz powiedz mi co tu robisz. Bo wątpię, że siedzisz tu tylko po to aby sobie coś odmrozić.- starała się czegoś dowiedzieć.
-A skąd wiesz? Może po to!- droczyła się z nią.
-Lexiii...-próbowała coś ode mnie wyciągnąć.
-No dobra. Zayn wrócił...- stwierdziłam, że nie będę jej męczyć.
-Że słucham co???
-No, Podobnie zareagowałam.
-I ty tak spokojnie o tym mówisz? Myślałam, że będziesz wściekła.- zdziwiła się.
-Bo byłam, ale siedzę tu już 2 godziny, a poza tym już mu powiedziałam co myślałam.
-Aaaaa...No to teraz rozumiem. Ale dobra, to teraz szczerze jak się czujesz?
-A jak mam się czuć? W końcu mój ukochany braciszek wrócił! Ależ oczywiście, że się cieszę i skaczę pod sufit- drwiłam.
-Dobra zrozumiałam, ale może on chce to naprawić...
-Jak? On myśli, że nic się nie stało!
-Wiesz co? Chodź do mnie, tam na spokojnie pogadamy i...
-I...?
-Dostaniesz gorącą czekoladę!
-Ty to wiesz jak mnie przekonać. Jesteś najlepsza! A no i miałam ci chyba pomóc się dopakować.- przypomniałam sobie nagle.
-Miałaś.- potwierdziła.
-To kierunek twój dom!- zawołałam.

Na nią zawszę można liczyć, dobrze, że mam taką przyjaciółkę. Z tą myślą zmierzałam do jej domu.



No hej to znów ja ;) Mam nadzieje, że się spodoba. A i jeśli mogę to poprosiłabym o jakiś komentarz ok? ;)
                                                                                                                   CATh 

1 komentarz: